PŁASZCZ
wg Mikołaja Gogola

autor: Julian Tuwim
reżyseria: Piotr Dąbrowski
scenografia: Marek Mikulski
muzyka: Jerzy Chruściński

premiera 16.06.2001 r.


Obsada:

Alicja Bach, Grażyna Kozłowska, Dorota Radomska (gośc.), Iwona Szczęsna, Ewa Żebrowska, Paweł Aigner, Wiesław Czołpiński, Piotr Damulewicz, Jacek Dojlidko, Ryszard Doliński, Krzysztof Dzierma, Mieczysław Fiodorow, Mirosław Janczuk, Robert Ninkiewicz (gośc.), Krzysztof Pilat, Paweł S. Szymański, Franciszek Utko (gośc.), Adam Zieleniecki

        "Pokaż zdjęcieWielki, straszliwie wielki Gogol, sam, jak wiadomo, potrafił pisać sztuki, i to wcale nie najgorsze - sam więc, gdyby to było konieczne, stworzyłby od razu dramat. A że tego nie zrobił, więc widać nie było trzeba. Dużo w tym scenicznym Płaszczu - nieudolnym, ale ukochanym - zjawiło się specyficznej odsiebięciny (odsiebiatiny, jak mówią Rosjanie), dużo akcentów aktualnych dla chorującej podówczas na mocarstwowość sanacyjnej Polski" - wspomina Julian Tuwim, autor scenicznej wersji Płaszcza, która okazała się czymś więcej, niż tylko literacką przeróbką czy adaptacją. Zadanie takie byłoby zresztą nie tylko trudne, ale wręcz niemożliwe. Płaszcz jest bowiem w swej postaci nowelistycznej formalnie doskonałą, skończoną i zamkniętą całością, z której nie mógłby powstać utwór sceniczny, nie wykraczający jednocześnie poza ramy oryginału. Dlatego Tuwim potrzebował owej "odsiebięciny", za pomocą której rozwinął czy raczej rozwodnił fabułę wprowadzając do niej motywy u Gogola w ogóle nieobecne lub zaledwie naszkicowane.
        Podobnie jednak jak w literackim pierwowzorze głównym bohaterem Tuwimowskiego Płaszcza jest Akakij Akakjewicz Baszmaczkin, biedny petersburski urzędnik. Całe jego życie upływa na kopiowaniu urzędowych dokumentów, bez czego nie wyobraża on sobie w ogóle istnienia. Bardziej jednak przypomina żywy automat niż myślącego człowieka - zmiana choćby jednego słowa w przepisywanych papierach wykracza poza jego umiejętności. Ale byłby Akakij w swym malutkim świecie zupełnie szczęśliwy, gdyby nie stary płaszcz, tak już zniszczony, że nie nadający się do naprawy. Postanawia więc zarobić na nowy, całkowicie podporządkowuje się tej idei, zdobywa się na niewyobrażalne wyrzeczenia. Wreszcie jego marzenie się spełnia, świat odzyskuje harmonię i nabieraPokaż zdjęcie zupełnie nowych barw. Jednak już pierwszego wieczora jacyś ludzie napadają na Baszmaczkina i odbierają mu z takim trudem zdobyty płaszcz.
        Ten schemat fabularny, zaczerpnięty z noweli Gogola Tuwim rozbudowuje własną treścią - korzysta ze swej przebogatej wyobraźni, sięga do innych utworów autora Martwych dusz, przywołuje motywy znane z dzieł m. in. Szczedrina, Czechowa i Dostojewskiego. Nie są to bynajmniej mechaniczne zapożyczenia czy cytaty - wszystkie te elementy odnajdujemy w rysach poszczególnych postaci, bądź też w ich wypowiedziach. W ten sposób udało się Tuwimowi przenieść na scenę petersburski urzędniczy świat Gogola, zarazem groteskowy i tragiczny, stworzyć opowieść o... No właśnie, o czym? Domyślamy się przecież, że w historii Baszmaczkina kryje się coś więcej. Czym zatem jest Płaszcz: panoramą carskiej Rosji, swoistym manifestem humanizmu czy oskarżeniem mocarstwowego modelu społeczeństwa, który tłumi w człowieku naturalne ludzkie odruchy?

"Opowieść Gogola sprzed dwóch (już) stuleci - pisze Anna Żywno (Gazeta Współczesna, 18.06.2001) - w białostocko-zakopiańskim wydaniu ponownie nabiera aktualności. To nie historia o carskim urzędniku, ale raczej przypowieść o nas samych zamknięta w 2,5 - godzinnym spektaklu. Kontrasty między biednymi a bogatymi, problemy finansowe, próby wybicia się ze ściśle ustalonej społecznej hierarchii - to problemy, które bez większych trudności można przełożyć na znaną wszystkim rzeczywistość".

Powrót