Sztuka zaczyna się niewinnie. Trzy bohaterki oglądają transmisję z Placu Św. Piotra. Z pierwszych rozmów powoli wyłania się nędza ich egzystencji. Język jakim posługują się "prezydentki" obnaża ich bezbrzeżną głupotę, pseudoreligijność, myślową tandetę, uczuciową ckliwość, a w efekcie końcowym okrucieństwo. Rozmowy krążą wokół niesprawiedliwego losu, niewdzięcznych dzieci, religii, drożyzny, seksu i ogólnego zepsucia oraz pragnień i marzeń. Erna - skąpa i zrzędliwa, rozprawia o możliwościach oszczędzania, o swoim psychopatycznym synalku. Greta jest jej przeciwieństwem, tzw. równa baba, raz wulgarna, to znowu sentymentalna, Doborowe trio dopełnia Maryjka - opętana fanatyczna religijna. Jej pasją jest przetykanie ustępów.
Rozpoczynająca się realistycznie sztuka przechodzi w tragifarsę, a wreszcie w zupełną groteskę z finałem przywodzącym na myśl dramaty Ionesco albo Jarry'ego.
Powrót