Pokazy "Wesela" Teatru Malabar Hotel w BTL

termin wydarzenia 26 lutego - 3 marca 2013

Teatr Malabar Hotel - Stanisław Wyspiański - Wesele

W spektaklu wykorzystano Fragmenty "Akropolis" i "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego oraz List Lucjana Rydla do Elizy Orzeszkowej 

reżyseria i scenografia:
Magdalena Czajkowska, Marcin Bartnikowski
scenariusz: Marcin Bartnikowski
muzyka: Anna  Świętochowska
lalki: Marcin Bikowski

Obsada:

Panna Młoda – Natalia Sakowicz (ATB)
Pan Młody, Czepiec – Marcin Bikowski
Poeta – Marcin Bartnikowski
Rachel, Zosia – Katarzyna Grajlich/ Monika Kwiatkowska
Maryna, Marysia – Magdalena Czajkowska
Gospodyni, Haneczka – Agnieszka Baranowska
Gospodarz, Kasper – Bartosz Budny (ATB)
Radczyni, Czepcowa, Kasia – Małgorzata Krawczenko (ATB)
Dziennikarz, Jasiek – Mateusz Trzmiel (ATB)

Jan Błoński pisał, że ponadczasowość Wesela wynika z ukazania momentu spotkania, wspólnego świętowania, podczas którego okazuje się, że integracja nie jest możliwa. W owych wspólnotowych ciągotach, zrywach, wielkich wspólnych celach bez planu upatrujemy kwintesencję polskości; zarówno w aspekcie negatywnym jak i pozytywnym. Tak było i jest; czy będzie?

Wesele Teatru Malabar Hotel pozostaje bardzo blisko dramatu Wyspiańskiego. Wychodząc od pytań o jego aktualność, postanowiliśmy nie opakowywać go w nowoczesność, ale szukać dzisiejszego pulsu głębiej. W relacjach międzyludzkich, w charakterach i obsesjach.

Spektakl jest wpółprodukowany przez Akademię Teatralną im. A.Zelwerowicza, Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku. Wsparcia udzieliły Białostocki Teatr Lalek oraz Teatr Dramatyczny im. A.Węgierki w Białymstoku.

Spektakl finansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Stypendium z budżetu dla Marcina Bartnikowskiego


Białostocki Teatr Lalek: 

  • 26, 27, 28 lutego 2013 - godz. 13:00
  • 1 marca 2013 - godz. 13.00
  • 2, 3 marca 2013 - godz. 18.00

 

 

Wesele najwyższej próby. Teatr Malabar Hotel w lalkach

moż, "Gazeta Wyborcza", 20.12.2012

rozwiń

Na scenie Białostockiego Teatru Lalek gościnnie zagra w środę (19.12) Teatr Malabar Hotel. Tym razem znakomity teatr niezależny wziął na warsztat sztandarową polską sztukę - "Wesele". I wygrywa ją po mistrzowsku - z humorem, świetnie radząc sobie z młodopolską frazą, grając z lekkością, której wiele teatrów może im pozazdrościć. Chapeau bas!

Spektakl miał premierę we wtorkowy wieczór w Białostockim Teatrze Lalek. W środę wieczorem teatr w BTL zagra "Wesele" jeszcze raz (o godz. 18), a do repertuaru przedstawienie powróci w lutym i marcu (recenzja wkrótce). Już teraz możemy je jednak polecić gorąco. Widzowie dostają aktorstwo mistrzowskiej próby. Takie, które obywa się bez scenografii właściwie, wypełnia sobą całą scenę, która w jednej chwili zamienia się ona w roztańczoną wiejską chatę. Gromada z Teatr Malabar Hotel potrafi to znakomicie. I to przy minimum środków. Ich największym środkiem wyrazu jest głos, świetna choreografia. Jak zagrać "Wesele" z prostotą, uniwersalnie, bez przekombinowań, pozostając bardzo blisko dramatu, skupiając się na relacjach międzyludzkich - inni twórcy od TMH mogą się uczyć.

Spektakl wyreżyserowali Magdalena Czajkowska i Marcin Bartnikowski (oboje są autorami scenografii, a Bartnikowski również scenariusza). W spektaklu wykorzystano fragmenty "Akropolis" i "Wyzwolenia" Wyspiańskiego oraz "List" Lucjana Rydla do Elizy Orzeszkowej. Autorką muzyki jest Anna Świętochowska, lalek - Marcin Bikowski.

W spektaklu zobaczymy trzy gościnne aktorki oraz czwórkę debiutujących studentów Akademii Teatralnej.Na scenie występują: Panna Młoda - Natalia Sakowicz (ATB), Pan Młody, Czepiec - Marcin Bikowski, Poeta - Marcin Bartnikowski, Rachel, Zosia - Katarzyna Grajlich/ Monika Kwiatkowska, Maryna, Marysia - Magdalena Czajkowska, Gospodyni, Haneczka - Agnieszka Baranowska, Gospodarz, Kasper - Bartosz Budny (ATB), Radczyni, Czepcowa, Kasia - Małgorzata Krawczenko (ATB), Dziennikarz, Jasiek - Mateusz Trzmiel (ATB).

Historia weselna sprzed stu lat z okładem. Śmieszy, straszy, daje do myślenia

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 1.03.2013

rozwiń

"Wesele"? Wyspiański? W niedzielę (3.03) u lalkarzy. Ktoś uzna, że zbyt staroświeckie, nie na teraz... I źle uzna. Ten, kto nie zobaczy świetnego spektaklu niezależnej kompanii, temu cymes przejdzie koło nosa. Teatr Malabar Hotel wziął na warsztat sztandarową polską sztukę i wygrywa ją po mistrzowsku

Polecamy gorąco: w niedzielę o godz. 18 na gościnnej scenie Białostockiego Teatru Lalek. Jak wiadomo - "Wesele" to wielkoobsadowa sztuka, teatr na co dzień składający się z kilku osób nie podołałby wyzwaniu, wspomaga się więc przyjaciółmi z innych teatrów oraz studentami z Akademii Teatralnej. Powstała koprodukcja najwyższej próby, w której nawet najmniejsze rólki to prawdziwe perełki.

Prostota, prostota, prostota - w tym kierunku poszli twórcy i okazało się to wyborem najlepszym z możliwych. Wyobraźcie sobie spektakl, w którym scenografii, poza drobnymi, ale istotnymi rekwizytami, właściwie nie ma. Za to mamy świetne aktorstwo, które tak potrafi wypełnić sobą całą scenę, że w jednej chwili zamienia się ona w roztańczoną, wiejską chatę. Do widza właściwie docierają strzępy zabawy, która trwa gdzieś zza odsuniętą kotarą, ale przebija się do widowni - za sprawą kolejnych pojawiających się postaci, zmieniających się jak w kalejdoskopie. Czasem to ledwie dwie-trzy osoby, czasem trochę więcej, a i tak czujemy, jakbyśmy tkwili w samym środku weselnego rejwachu. Wpadają, wtańcowują, wskakują w różnych konfiguracjach na scenę, jakby wysypywali się z kolejnych kartek dramatu Wyspiańskiego.

Gromada z TMH potrafi zadziałać na wyobraźnię - przy absolutnym minimum środków. Ich największym środkiem wyrazu jest głos, świetna choreografia, gesty, czy też drobne rekwizyty (lorgnon, jabłko, kieliszek, kufer), którymi sugestywnie pokazują niuanse, charakter danej postaci (ileż może znaczyć drobna scena jedzenia jabłka! Spójrzcie na wiejską kobietę gryzącą owoc, jak bardzo w takiej scenie może objawić się w niej mądrość wiejskiego świata i dezaprobata wobec wymysłów panów). Takich dobrych scen jest zresztą całe mnóstwo, tu każdy aktor potrafi czymś zaskoczyć.

Jedno jest pewne: tego jak zagrać wielką weselną wspólnotę z prostotą, uniwersalnie, bez przekombinowań, pozostając bardzo blisko dramatu, skupiając się relacjach międzyludzkich - tego wszystkiego inne teatry mogłyby się od ekipy TMH uczyć.

Przede wszystkim zaś tego, że frazę Wyspiańskiego można podać publice w sposób niewiarygodnie lekki, z humorem, językiem sprzed stu lat, a jednak tak współcześnie, że słucha się jej jak najlepszej powieści. Interpretacja TMH ma w sobie świeżość, tempo, nie traci rytmu nawet przez chwilę. Mimo ascezy scenografii teatr potrafi oddać niesamowitą wielotonowość utworu, rozbuchanie, rozedrganie - w czym zresztą znakomicie pomaga sącząca się gdzieś w tle, skocznie, ale i mrocznie, sugestywna muzyka skomponowana przez Annę Świętochowską.

Jest w tym spektaklu nieustannie zmieniającym nastroje świetna choreograficznie scena, w której aktorzy zbijają się w kupę i przesuwając się rytmicznie tworzą jakiś wielogłosowe przerażające dziwadło. Tak z przeszłości powracają widma, zwidy, truchła, wizje (skądinąd świetny patent na rozegranie tej części dramatu). Scena działa na emocje, po karku może przebiec dreszcz. Bo też i interpretacja TMH pokazuje, jaką siłę jednak nadal tekst wielkiego Stanisława, jak drwiąco i przenikliwie mówi on o polskich przywarach, jak nadal potrafi być aktualny. I choć aktorzy w strojach sprzed stulecia, to jednak spektakl dostarcza przykrej refleksji - mimo transformacji, pokoleniowych i historycznych przełomów - niewiele się zmieniliśmy. Nadal niektórym się śni, marzy, nadal niektórych zrywa, ale uniesienie mija szybko, gnuśniejemy, bywa, że stajemy się śmieszni i żałośni.

Malabarskie wesele

Anna Kopeć, "Kurier Poranny", 2.01.2013

rozwiń

Godne wystawienie jednego z najważniejszych polskich dramatów narodowych to nie lada wyzwanie. Jak specyficzny język Młodej Polski oraz realia przełomu XIX i XX wieku oddać w pełni, przekazać w atrakcyjny, ale tez zrozumiały sposób? Patent na to znalazł niezależny Teatr Malabar Hotel.

Niektórzy widzowie wciąż pamiętają niefortunną inscenizację "Wesela" w wykonaniu aktorów Teatru Dramatycznego. Zaledwie po kilku miesiącach sztuka ta wraca na białostocką scenę, ale z jakże odmiennym efektem. Uwspółcześniona wersja dramatu Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Bogusława Semotiuka była nudna i totalnie pozbawiona znaczenia. W absolutnej kontrze pozostaje realizacja Teatru Malabar Hotel. Okazuje się, że niezależna grupa teatralna znacznie lepiej niż teatr instytucjonalny potrafi przedstawić jeden z najbardziej znanych i reprezentacyjnych polskich dramatów.

Spektakl w reżyserii Magdaleny Czajkowskiej i Marcina Bartnikowskiego (autor scenariusza) to idealny dowód na to, że przy minimum środków specyficzną istotę dramatu Stanisława Wyspiańskiego można oddać w sposób pełny i niezwykle ciekawy. Wystarczy dobre aktorstwo, przemyślana choreografia, śpiew i paradoksalnie skromna scenografia i stosunkowo niewielka ilość aktorów.

By odnieść sukces do tego niezbędna jest energia i talent aktorów współpracujących z niezależną grupą (Marcin Bikowski, Marcin Bartnikowski, Katarzyna Grajlich, Magdalena Czajkowska, Agnieszka Baranowska) i zaproszonych do współpracy debiutujących studentów białostockiej Akademii Teatralnej (Natalia Sakowicz, Bartosz, Małgorzata Krawczenko i Mateusz Trzmiel). Wszyscy doskonale kreują swoich bohaterów (niektórzy kilku niemal jednocześnie) pomysłowo wykorzystują lalki skonstruowane przez Marcina Bikowskiego. Każdy z nich zasługuje na ogromne brawa. Jedną z najciekawszych i najbardziej oryginalnie przedstawionych scen jest pojawienie się chochoła w izbie - to absolutny majstersztyk Natalii Sakowicz. Dialogów Racheli z Poetą słucha się z prawdziwym namaszczeniem.

Scena "Wesela" to niemal pusta przestrzeń, w której najistotniejsze są postacie ze sztuki, ich dylematy i wzajemne, nierzadko skomplikowane, relacje. To nie suto zastawiony stół czy skoczne zabawy weselników są najważniejsze. W tej historii to ruchy, gesty i dialogi bohaterów najlepiej obrazują ich osobowość i potrzeby. Pozostając bardzo blisko oryginałowi twórcy odczytali tekst na nowo. Nie oznacza to, że go spłycili czy pominęli ważne kwestie. Nie brakuje pytań o los i tożsamość Polaków, naszą gotowość do działania we wspólnej sprawie.

Realizacja Teatru Maiabar Hotel pokazuje to, co w tekście Stanisława Wyspiańskiego najistotniejsze: ten dramat wcale nie jest odległą historią, która dzieje się tylko na scenie, że można i należy opowiadać o nim dziś. Oto Polaków portret własny. Wcale nie jesteśmy mądrzy po żadnej szkodzie, że nasza mentalność jest skostniała i oderwana od aktualnych realiów.

Białostockie "Wesele" wzbogacają fragmenty "Akropolis" i "Wyzwolenia" Stanisława Wyspiańskiego oraz "List" Lucjana Rydla do Elizy Orzeszkowej. Melodyjną muzykę skomponowała Anna Świętochowska. Spektakl na deski Białostockiego Teatru Lalek wróci w lutym.

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt