Zobacz opis Zobacz opis sztuki: KORDIAN. REINTERPRETACJA
Kategoria BTL Debiut
KATEGORIA WIEKOWA Dla młodzieży i dorosłych
CZAS TRWANIA 75 minut

KORDIAN. REINTERPRETACJA

OPIS / OVERVIEW

KORDIAN. REINTERPRETACJA

na motywach KordianaSamuela ZborowskiegoKróla-DuchaGenezis z Ducha Juliusza Słowackiego 

Czas rozpocząć przedstawienie, ale czy wszyscy wiedzą, że są aktorami?

Jak czytać Kordiana dziś? Kordian jako monumentalny bohater, czy zagubiony wrażliwiec? Co zrobić, by odbrązowić i uczłowieczyć bohatera romantycznego? Maria Janion już na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku pisała o zmierzchu paradygmatu romantycznego. Kim więc jest Kordian dzisiaj? Bohaterem narodowym, czy życiowym nieudacznikiem? Kogo w XXI wieku, w czasach „płynnej nowoczesności” może zainteresować sprawa narodowa, zrywy patriotyczne, poświęcenie jednostki?

Jeśli Kordian by nie zginął, co stałoby się z nim później? Jak decyzje, które podjął, wpłynęłyby na jego przyszłość? I jaka czekałaby go przyszłość? Być może wróciłaby do niego w wynaturzonej formie, niczym upiorne postaci pokazywane w cyrkach, by zabawić głodną wrażeń publiczność. Imaginacje, demony przeszłości, zjawy wszystkich tych, których skrzywdził, dążąc do urzeczywistnienia swojej idei, swoich fantazmatów.

Kordian pragnący obudzić ludzi, rozpalić ich wrażliwość, skłonić do wielkiego czynu, sam nie okazuje empatii w konfrontacji z uczuciem drugiego człowieka. Jest zimny i zaślepiony utopijnymi pragnieniem bycia „Winkelriedem Narodu”.

W naszym odczytaniu Kordiana szukamy człowieka, a nie bohatera przez wielkie „B”. Człowieka, który boryka się z wciąż powracającą przeszłością i odczuciem, że przegrał swoje życie. Jak ma żyć ze świadomością, że jednak nie sprostał własnym oczekiwaniom? Co ma powiedzieć kobietom, które skrzywdził, dążąc do wielkich celów? Co jest dlań wartością nadrzędną? I do czego naprawdę warto zmierzać? Być czy czuć? Szkiełko czy oko?

15 października 2012
BTL Debiuty - premiera spektaklu "Kordian. Reinterpretacje"
Zobacz
12 października 2012
Konferencja prasowa przed premierą "Kordian. Reinterpretacje"
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

scenariusz i reżyseria / written and directed by
Agnieszka Baranowska
scenografia, kostiumy, lalki / scenography, costumes and puppets
Kamila Grzybowska-Sosnowska
muzyka / music
Miłosz Bembinow

OBSADA / CAST

Anna Przygoda

Anna Przygoda

(gościnnie - ATB)

Natalia Sakowicz

Natalia Sakowicz

(gościnnie - ATB)

Remigiusz Kriese

Remigiusz Kriese

(gościnnie - ATB)

Bartosz Budny

Bartosz Budny

(gościnnie - ATB)

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

O Kordianie, który kobiety miał gdzieś. I był nieudacznikiem.

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 12.10.2012

ROZWIŃ

Białostocki Teatr Lalek otwiera podwoje dla debiutów. I wciąga do repertuaru spektakle w wykonaniu studentów Akademii Teatralnej, którzy już niedługo wkroczą na samodzielną ścieżkę. Na początek idzie "Kordian" - już w poniedziałek (15.10) na małej scenie.

Reżyserka Agnieszka Baranowska (Teatr Squad Form i jednocześnie wykładowca w białostockiej akademii) miała pomysł na spektakl, czwórka studentów - ogromną chęć grania, a dyrektor Białostockiego Teatru Lalek - ideę, by młodych ludzi promować. I tak z połączenia trzech różnych energii skorzystają wszyscy, również widzowie.

- Chcę, aby w teatrze pojawił się miły i przyjemny nurt - "Debiuty". Spektakl "Kordian. Reinterpretacje" by go zainaugurował - mówi Jacek Malinowski, szef BTL. - Premiera już w poniedziałek, do końca października wystawimy spektakle jeszcze parokrotnie, a w okolicach grudnia pojawią się kolejne przedstawienia, realizowane przez studentów wydziału aktorskiego i reżyserskiego. Akademia i BTL zawsze były wobec siebie jak naczynia połączone. Myślę, że warto pójść jeszcze dalej i stawać się dla siebie wzajemną inspiracją. Będziemy też współpracować ze znakomitymi grupami niezależnymi, w najbliższym czasie pojawi się choćby Grupa Coincidentia.

Możliwość grania studentów AT na profesjonalnej scenie jest o tyle istotna, że w białostockiej uczelni w ramach egzaminów powstaje wiele spektakli, ale nie zawsze można pokazać je dłużej szerszej publiczności - sala teatralna to też sala ćwiczeń, na której cały czas trenują studenci podczas roku szkolnego.

Pierwszy spektakl w ramach "Debiutów" to na swój sposób wyzwanie. Twórcy sięgają po "Kordiana" Juliusza Słowackiego. A odnaleźć się w poetyckich frazach i mówić nimi do widza to w XXI wieku trudne zadanie.

- "Kordian" wedle wielu młodych ludzi to bardzo nudny tekst. No więc my chcemy tę bardzo nudną lekturę pokazać na deskach teatru i zmierzyć się z nią. To na swój sposób tekst niebezpieczny, będziemy mówić do widzów XIX-wiecznym językiem Słowackiego. Ale tak naprawdę literatura romantyczna jest fascynująca, przeżywaliśmy podczas prób wielką przygodę i chcemy się nią podzielić - mówi reżyserka Agnieszka Baranowska. - Pomysł na "Kordiana" wziął się wiele lat temu podczas zajęć w akademii. Takie mieliśmy zadanie na III roku, pamiętam, że pani Halina Waszkiel szepnęła wtedy, że "Kordian" jej się marzy. Pomysł leżał pięć lat, po drodze bardzo zmienił kształt. I oto studenci bardzo chcieli coś zrobić, zaproponowali mi współpracę, ja zaproponowałam "Kordiana", okazało się też, że chce nas wspierać dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. W ciągu miesiąca napisałam adaptację i połączyłam w niej jeszcze wątki z innych utworów poety: "Samuela Zborowskiego", "Króla-Ducha", "Genezis z Ducha".

Bartosz Budny, aktor wcielający się w rolę Kordiana: - Kordian to człowiek, który walczy o ideały. W pewnym sensie możemy przełożyć to na dzisiejsze czasy, kiedy młodzi ludzie mają pomysły na życie, a rzeczywistość realizację tych pomysłów bardzo utrudnia.

- A my z Anną [Przygodą - red.] stanowimy przeciwny front. Uważamy Kordiana za nieudacznika życiowego - ripostuje Natalia Sakowicz, jedna z aktorek. - Za ideałami powinny iść czyny, a Kordian nie robi nic. To słaby człowiek. Trzeba go z tego rozliczyć.

Reżyserka: - Nie da się "Kordiana" całkowicie obedrzeć z otoczki politycznej. Ale podczas realizacji spektaklu bliższe nam były zawarte w tym tekście relacje międzyludzkie. Kordian nie zauważał, że ranił bliskie mu kobiety, w dążeniu do realizacji ideałów miał je gdzieś. I o tym też jest nasz spektakl.

W spektaklu gra jeszcze Remigiusz Kriese. Autorką kostiumów i scenografii jest Kamila Grzybowska-Sosnowska, reżyserka filmów animowanych, autorem muzyki - Miłosz Bembinow, kompozytor, również muzyki symfonicznej, młodego pokolenia.

W spektaklu aktorzy animują różnego rodzaju lalki, korzystają z teatru formy, pomniejszają własne postaci, np. grając na kolanach, do których mają przyczepione buty.

Kordian. Reinterpretacja - premiera na deskach BTL

(uk), "Kurier Poranny", 13.10.2012

ROZWIŃ

Białostocki Teatr Lalek zaprasza na pierwszy spektakl w ramach nowego nurtu - BTL Debiuty.

W poniedziałek o godz. 19 zobaczyć będzie można "Kordiana. Reinterpretację" na podstawie tekstów Juliusza Słowackiegow reż. Agnieszki Baranowskiej. W spektaklu wystąpią studenci IV roku Akademii Teatralnej: Anna Przygoda, Natalia Sakowicz, Remigiusz Kriese oraz Bartosz Budny. Ważną rolę w spektaklu odgrywa też scenografia, kostiumy i lalki autorstwa Kamili Grzybowskiej-Sosnowskiej. Muzykę skomponował Miłosz Bembinow. 

- Nasz Kordian to człowiek, nie bohater - mówi Agnieszka Baranowska. - To mężczyzna, który dążąc do chwały ranił kobiety, często nie zdając sobie z tego sprawy. Spektakl kierujemy do młodzieży szkolnej i dorosłych. Premiera w poniedziałek o godzinie 19 w BTLu.

Nieco inny Kordian

Urszula Krutul, "Gazeta Współczesna", 15.10.2012

ROZWIŃ

Już dziś na scenie Białostockiego Teatru Lalek pierwszy spektakl z nowego nurtu.

Nurt BTL Debiuty pojawił się w białostockich Lalkach wraz z nowym dyrektorem. Jacek Malinowski na scenę teatru wpuszcza młodych. Chce dać im szansę na zaistnienie i wypromować spektakle, których życie często kończy się zaraz po premierze, ponieważ - pomimo ogromnego zainteresowania publiczności - nie ma gdzie ich dalej pokazywać.

Dziś nurt ten zapoczątkują młodzi twórcy, którzy pokażą nam spektakl "Kordian. Reinterpretacja" oparty na tekstach Juliusza Słowackiego (oprócz "Kordiana" znajdziemy tu także fragmenty "Samuela Zborowskiego", "Króla-Ducha" i "Genezis z Ducha").

- Dla wielu młodych ludzi "Kordian" jest niczym więcej niż nudną lekturą - mówi Agnieszka Baranowska, reżyser spektaklu "Kordian. Reinterpretacja". - Chcemy to zmienić. To na swój sposób tekst niebezpieczny, ale też fascynujący.

Aktorzy, studenci IV roku Akademii Teatralnej w Białymstoku (Anna Przygoda, Natalia Sakowicz, Remigiusz Kriese, Bartosz Budny) będą mówić do widzów XIX-wiecznym językiem Słowackiego. Tym trudniejsze stoi przed nimi zadanie.

- Nasz Kordian to bardziej człowiek, niż bohater - dodaje Baranowska. - To mężczyzna, który dążąc do chwały ranił ludzi. Chciał realizować ideały, a kobiety, które go kochały, miał gdzieś. Podczas przygotowywania adaptacji interesowały mnie relacje międzyludzkie zawarte w tekście Słowackiego i na nich w głównej mierze się skupiałam.

Spektakl rozgrywa się w planie żywym, ale nie tylko. Aktorzy animują też lalki i używają różnorakich rekwizytów. Dużą rolę odgrywa też ich mimika.

- Kordian to złożona postać. Człowiek walczący o ideały - mówi Bartosz Budny, wcielający się w rolę tytułową. - Liczą się emocje, jakie nim rządziły oraz jego pasje.

- My stoimy w opozycji do Kordiana. Uważamy, że to człowiek słaby - ripostuje Natalia Sakowicz. - To nieudacznik życiowy, który miał ideały, ale nie wprowadzał ich w życie, nie przekładał na czyny. Nie robił nic. Potrafił tylko krzywdzić.

Spektakl skierowany jest do młodzieży szkolnej i dorosłych. Za scenariusz i reżyserię odpowiedzialna jest, wspomniana już, Agnieszka Baranowska (Teatr Squad Form), scenografia, kostiumy i lalki to zasługa Kamili Grzybowskiej-Sosnowskiej, a muzykę skomponował Miłosz Bembinow.

Premiera odbędzie się dziś o godz. 19.

Później spektakl będzie prezentowany jeszcze kilkakrotnie w październiku. A już w grudniu - wedle zapowiedzi dyrektora Malinowskiego - zobaczymy kolejne produkcje pod szyldem nurtu BTL Debiuty.

- Akademia Teatralna i BTL od zawsze były naczyniami połączonymi - mówi Jacek Malinowski. - Mogą też być dla siebie wzajemną inspiracją. Poza tym, że wpuszczamy na naszą scenę studentów akademii, planujemy też współpracę z teatralnymi grupami niezależnymi. Już niedługo na naszych deskach pojawi się między innymi znakomita Grupa Coincidentia.

"Kordian. Reinterpretacja" to spektakl, który sprawi, że inaczej popatrzymy na literackiego bohatera.

Ruszyła scena debiutów w BTL-u

PAP, 16.10.2012

ROZWIŃ

W Białostockim Teatrze Lalek zaczęła działać tzw. scena debiutów, która ma promować młodych artystów. Jako pierwsza została pokazana w poniedziałek wieczorem sztuka "Kordian. Reinterpretacja".

Ideą "BTL Debiuty" jest promowanie artystów na profesjonalnej scenie - powiedział dyrektor Białostockiego Teatru Lalek Jacek Malinowski. Dodał, że to też okazja do zaprezentowania swoich pomysłów szerszej publiczności.

Z tej propozycji mogą skorzystać np. studenci i absolwenci działającej w mieście Akademii Teatralnej. Jego zdaniem, szkoła teatralna jest miejscem bezpiecznym, a w teatrze profesjonalnym to jest już praca, gdzie spotykają się zawodowcy. - Moim zdaniem, właśnie praktyka po szkole najwięcej uczy młodych artystów - dodał.

W scenie debiutów chodzi też - jak to określił Malinowski - o "zderzenie" rozpoczynających swoją karierę artystów i profesjonalnych pracowników teatru: reżyserów, aktorów czy techników. "Akademia Teatralna i BTL były zawsze naczyniami połączonymi. Warto żebyśmy się wzajemnie inspirowali, tzn. młodsze pokolenie starsze i odwrotnie" - powiedział.

W sezonie teatralnym premier na scenie debiutów ma być kilka. Przedstawienia będą włączane do repertuaru teatru. Malinowski powiedział, że chce, aby ta scena nie była tylko sceną debiutów reżyserów i aktorów, ale też producentów, kompozytorów, muzyków czy scenarzystów.

W poniedziałek wieczorem swoją premierę miał "Kordian. Reinterpretacja", adaptacja dramatu "Kordiana" Juliusza Słowackiego. To debiut reżyserski absolwentki i wykładowczyni w Akademii Teatralnej w Białymstoku Agnieszki Baranowskiej. Biorą w nim udział studenci IV roku aktorstwa tej szkoły.

Baranowska w sztuce, oprócz tekstu "Kordiana", wykorzystała też inne teksty mistyczne Słowackiego m.in. "Króla Ducha", "Genesis z Ducha" i "Samuela Zborowskiego".

Reżyserka powiedziała, że skupiła się w "Kordianie" na pokazaniu tytułowego bohatera i jego relacji z ludźmi. - Zajęliśmy się tym, że Kordian dążąc do swoich ideałów, bardzo słusznych, ranił kobiety, które go kochały, które czekały na niego. On natomiast chciał być bohaterem narodowym - dodała.

Bartosz Budny, grający Kordiana, powiedział, że Kordian w tym spektaklu to człowiek, który walczy o swoje ideały. Porównał go ze współczesnym młodym człowiekiem, który wchodzi w dorosłe życie i chce się realizować, a rzeczywistość mu to utrudnia.

W grudniu na scenie "BTL Debiuty" pojawi się kolejne przedstawienie, w którym aktorzy z zespołu teatralnego BTL będą reżyserowani przez studenta Akademii Teatralnej w Białymstoku.

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Kordian pozbawiony patosu na deskach BTL

(uk), "Kurier Poranny", 17.10.2012

ROZWIŃ

W ramach nurtu BTL Debiuty, studenci IV roku Akademii Teatralnej zaprezentowali się na profesjonalnej scenie Białostockiego Teatru Lalek. Młodzi pokazali nową jakość, a bohaterskiego Kordiana Juliusza Słowackiego potraktowali w nieco inny sposób.

Zacznijmy od tego, że jest scena w scenie. Wszyscy o tym wiedzą. Widzowie, bohaterowie spektaklu. Jedynie Kordian miota się, nie widzi, nie wie, nie rozumie. Jest w tym wszystkim trochę ciapowaty, trochę niezrównoważony. Nie ma w nim nic z bohatera, przewodnika ludów, postaci, którą powinniśmy otaczać chwałą. Bardziej jawi się jako życiowy nieudacznik.

I właśnie o to odarcie z bohaterstwa chodziło twórcom spektaklu "Kordian. Reinterpretacja". Powstał w ramach nowego nurtu BTL Debiuty, który białostockie Lalki goszczą w tym sezonie na swojej scenie. Spektakl jest oparty na tekstach Juliusza Słowackiego (oprócz "Kordiana" znajdziemy tu także fragmenty "Samuela Zborowskiego", "Króla-Ducha" i "Genezis z Ducha"). Reżyserią zajęła się Agnieszka Baranowska (Teatr Squad Form). Rewelacyjnie patrzy się na lalki i kostiumy, które wymyśliła Kamila Grzybowska-Sosnowska. Ona też jest autorką scenografii. Wszystko na swoim miejscu, niczego nie ma w nadmiarze. Lalki przyciągają spojrzenie swoją dziwną, a nawet przerażającą formą. Warto też zwrócić uwagę na muzykę, którą skomponował Miłosz Bembinow. Idealnie wtapia się w tempo spektaklu i jego akcję. Ciekawym zabiegiem jest przypisanie poszczególnym postaciom muzycznych motywów, które poniekąd zapowiadają ich pojawienie się na scenie.

W spektaklu występuje czwórka aktorów. To studenci IV roku Akademii Teatralnej w Białymstoku. W rolę Kordiana wciela się Bartosz Budny. Oprócz niego na scenie pojawiają się też swoiste demony, wyobrażenia chorego umysłu (w stylistyce cyrkowej) prezentujące osoby, które Kordian skrzywdził gdzieś po drodze, pragnąc stać się "Winkelriedem Narodu". Świetnie wcielają się w nie: Anna Przygoda, Natalia Sakowicz, i Remigiusz Kriese.

I właśnie ten ostatni jest najjaśniejszym punktem całego spektaklu. Warto zapamiętać jego nazwisko, bo na pewno jeszcze je usłyszymy. Kriese raz jest cyrkowym chłopcem, błaznem, który gra to na bębenku, to na akordeonie. Jednak już po chwili pojawia się na obcasach, w sukni z cekinów, jako ruda piękność o dwóch głowach. Twarz ma połowicznie przesłoniętą maską, jednak mimo to, jego mimika jest widoczna. I bardzo sugestywna.

Rewelacyjnie wypada również Natalia Sakowicz. Jest świetna dykcyjnie, a każdy ruch ma dopracowany prawie do perfekcji. Dobrze prezentują się też Budny i Przygoda. Cała czwórka jest nowatorska i świeża. Ciężko dostrzec u nich tzw. drewniany sposób grania, który czasem pojawia się u kończących studia aktorskie.

W paru momentach spektaklowi przydałyby się reżyserskie nożyczki. Jednak nie jest on nużący, mimo że bohaterowie mówią ze sceny XIX-wiecznym językiem. Bardzo dużo daje tu ruch, mimika.

Kordian jest słaby. U lalkarzy rozliczają romantycznego bohatera

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 26.10.2012

ROZWIŃ

Upupiony ten Kordian, nieudacznik i pierdoła. Czego się nie tknie, nie bardzo wychodzi. W Białostockim Teatrze Lalek w poniedziałek (29.10) studenci lalkarstwa rozprawiają się z jedną z najważniejszych postaci romantycznych. Bardzo ciekawie zresztą.

Zapomnijcie o podejściu z pokorą i pietyzmem do dramatu Słowackiego (choć do języka tekstu twórcy akurat podeszli z wielkim szacunkiem i sprawili się znakomicie). Zapomnijcie, że dostaniecie dzieło wieszcza podane od A do Z, z podziałem na akty, z wszystkimi postaciami i wątkami. Już sam tytuł spektaklu "Kordian. Reinterpretacje" sugeruje coś, co nie będzie wiernym odtworzeniem dramatu, a raczej pewną wariacją na jego temat. I tak właśnie się dzieje na scenie BTL.

Teatr otworzył podwoje dla debiutów, wciąga do repertuaru spektakle studentów Akademii Teatralnej, którzy już niedługo wkroczą na samodzielną ścieżkę. Na początek idzie właśnie "Kordian", który wraz z czwórką studentów IV roku zrealizowała reżyserka i autorka adaptacji Agnieszka Baranowska (Teatr Squad Form). Już za sam wybór materiału na spektakl - pochwała. "Kordiana" w Białymstoku nie było już bardzo dawno, a sięgnięcie po tekst, który wielu wydaje się anachroniczny i niemodny, jest i odważne, i ryzykanckie, bo co niektórzy zrezygnują ze spektaklu, słysząc już sam tytuł.

Tymczasem "Kordian" z ryzykownej gry o widza wychodzi zwycięsko, na scenie broni się znakomicie, wnosi świeżość i ożywczą brawurę.

Już początek widowiska zapowiada, że dalej nie będzie po bożemu. Dwie pomniejszone do wzrostu karłów postaci (aktorzy klęczą, na kolanach mają przyczepione buty, odpowiednio skrócone spodnie i sukienki) boksują inną postać leżącą na ziemi. To Kordian właśnie (Bartosz Budny) atakowany przez różne postaci - demony, kobiety, które kiedyś odpychał. Gdy wstanie - wcale nie będzie lepiej - mimo iż wszyscy bohaterowie mówią tym samym językiem, on cały czas wydaje się jak odklejony od rzeczywistości, zasłuchany sam w siebie, niezważający na to, co dzieje się obok, czy w dążeniu do realizacji idei kogoś rani, czy nie. Owe "odklejenie" wcale nie jest dalekie od koncepcji postaci skrojonej przez Słowackiego, a jednak ta interpretacja idzie dalej: jeszcze bardziej eksponuje, że Kordian miał w sobie coś z nieudacznika. Ciągle się miota, coś próbuje zdziałać, nie wychodzi mu nic. Wątki polityczne są tu ograniczone do teatralnego skrótu, ale też nie są specjalne ważne - tu raczej chodzi o podkreślenie różnych relacji międzyludzkich, o rozliczenie postawy, pełnej patosu i pustosłowia, z którego nic nie wynika. W finale reflektor kieruje się na publiczność. Kordian coś tam mówi o sobie - carów mordercy, o Polsce - Winkelriedzie narodów. Na to jedna z otaczających go postaci obcesowo: "Oto Polska! Działaj teraz". Z działania, jak wiadomo, nic nie wyjdzie...

Kordian ma kiepskie notowania w tym spektaklu, a pojawiające się kolejne postaci jeszcze bardziej to eksponują. Atakują go myśli, kobiety, demony - świetnie odgrywane przez troje pozostałych aktorów. W efekcie Kordian schodzi na dalszy plan również w przypadku konstrukcji całego widowiska - częstokroć ważniejsze wydają się właśnie postaci poboczne, barwniej też wypadają pozostali aktorzy.

Pomysł z wielogłosowością, asceza spektaklu, bawienie się formą - to wszystko wypada interesująco. Scena i rozmaite miejsca odwiedzane przez Kordiana to po prostu kilka czerwonych kotar, z których po zasłonięciu tworzą się dwa pokoiki (scenografia - Kamila Grzybowska-Sosnowska). Między nimi przemieszcza się trójka aktorów, którzy używając masek, peruk, cylindrów, manekinów, krzeseł, a czasem odchylając po prostu połę marynarki (przyczepiona tam maska i ręce tworzą kolejnego bohatera), wcielają się w niezliczoną ilość postaci z dramatu. Wiele jest znakomitych scen zapadających w pamięć, w których czasem jeden drobny gest przesądza o całości. Odwiedziny Kordiana w Watykanie i rozmowa z papieżem (świetna Natalia Sakowicz), który ma przylepiony uśmieszek, macha marionetkowo ręką, to prawdziwy majstersztyk. Zobaczcie sami, jak może być świetnie rozegrana teatralna scena, w której Kordian próbuje się zastrzelić z pistoletu i nijak mu nie wychodzi. Jak jeden z bohaterów przypominający transwestytę przestępuje służalczo z nogi na nogę - drobny wydawałoby się ruch sceniczny jest wyjątkowo wyrazisty (znakomity Remigiusz Kriese). Jak wreszcie kobieta przybiera tu różne oblicza - groteskowej dziewczynki, femme fatale, żądnej pieniędzy (ciekawa Anna Przygoda).

Całość skleja nieco frywolny lejtmotyw muzyczny (Miłosz Bembinow) o współczesnym nerwowym rytmie, ale pasujący do ironicznej konwencji spektaklu. Reżyserka łączy w nim jeszcze fragmenty z innych tekstów Słowackiego: "Samuela Zborowskiego" i "Genezis z Ducha". Pojawiające się w tych obu utworach wątki "zaleniwienia ducha", konieczność odrzucenia starych form na rzecz nowych nieoczekiwanie zyskują tu rację bytu.

Niby jest, a jakby wcale go nie było

Monika Żmijewska, „Teatr Lalek”, 4/110/2012

ROZWIŃ

Notowania ma niskie, jest nijaki, schodzi na dalszy plan. Główna postać dramatu Słowackiego w spektaklu okazuje się być najmniej ważna. Można tak postąpić z bohaterem romantycznym? Można, a jakże, efekt jest ciekawy, ożywczy wręcz. Aktorzy rozprawiają się z Kordianem, nie szczędząc mu krytyki.

Spada na niego grad ciosów już w pierwszych sekundach spektaklu. Pomniejszone o połowę postaci, niczym marionetki: laleczka i jej towarzysz (aktorzy podskakujący na kolanach, do których przyczepione mają buciki) okładają pięściami ciało leżące na ziemi. Ciało to Kordian (Bartosz Budny), bezwolny i galaretowaty - taki będzie przez cały spektakl. Pierwsza scena jest symboliczna, naszego bohatera boksować mogą jego własne demony - zgodnie z literą tekstu, wszak „z nieba spadł deszcz szatanów” Tak naprawdę to jednak zapowiedź interpretacji Agnieszki Baranowskiej, która ograniczając cały sztafaż polityczny dramatu, obrała kierunek zgoła inny i postanowiła się skupić na relacjach międzyludzkich, w tekście Słowackiego zepchniętych na dalszy plan. Demony demonami, jednak w spektaklu Kordianowi pięknym za nadobne odpłacają przede wszystkim kobiety, z którymi związki zaprzepaszczał, goniąc za ideą. A że z ideą („ja to morderca carów, zbawca świata”) też niespecjalnie wyszło, to i cóż, nie da się ukryć, że w BTL-u nasz romantyk wypada nieszczególnie. Nieudacznik z niego, pierdoła, czego się nie dotknie, nie bardzo mu wychodzi.

To, co u Słowackiego potraktowane z powagą, niekiedy z patosem - w białostockim spektaklu podszyte jest kpiną, ironią, a niekiedy wręcz szyderstwem. Nawet moment, w którym Kordian próbuje popełnić samobójstwo, odarty jest z powagi i nabiera cech groteski. Co przytknie pistolet do głowy, to albo broń się omsknie, albo coś rozproszy jego uwagę (zabawna scena, rozegrana między dwojgiem aktorów bardzo ciekawym, powtarzalnym gestem, w którym pistolet i książka stają się na swój sposób lalką).

Kordian dużo mówi, za słowami nie idą czyny, to słaby człowiek - zdaje się mówić spektakl. Jest przezroczysty, trochę marionetkowy, jakby funkcjonujący poza rzeczywistością. Taka koncepcja postaci wcale nie rozmija się z interpretacją Słowackiego. Kordian, choć w centrum dramatu, zawsze był gdzieś obok, nierozumiany, wsłuchany w siebie. Reżyserka jednak idzie dalej i eksponuje bladość, papierowość, nieudacznictwo tej postaci. Rozlicza go z relacji z kobietami i z pustosłowia.

Nie odnosimy jednak wrażenia, że deprecjacja Kordiana wykazywana jest na siłę. Opowiadanie o nim to trochę czytanie między wierszami, zaglądanie pod podszewkę dramatu, wydawałoby się przerabianego wzdłuż i wszerz, a jednak ciągle otwierającego nowe pola interpretacji. Dziś romantyczne dramaty przez większość widzów odbierane są jako anachroniczne dziwadła. Tym bardziej więc chwalić trzeba próby sięgnięcia po teksty wieszczów, bo to działania ryzykowne. Zespół Kordiana z tej próby wychodzi zwycięsko i oferuje przedstawienie pełne świeżości, młodzieńczej pasji i dystansu, przewietrzające nieco myślenie o romantycznej literaturze. Co ważne, zrobili je ludzie młodzi: czwórka studentów białostockiej Akademii Teatralnej, których rozpierała energia i chęć grania. Agnieszce Baranowskiej (Teatr Sąuad Form) marzył się Kordianjuż od dawna. A że w międzyczasie Białostocki Teatr Lalek postanowił wprowadzić nurt „Debiuty" - zaproponował młodym swoją scenę.

Korzystają wszyscy, a przede wszystkim widzowie. To wariacja (co sugeruje już sam tytuł Kordian. Reinterpretacja), w której wydarzenia polityczne potraktowane są teatralnym skrótem, ale język dramatu - z wielkim szacunkiem. Aktorzy mówią pięknie, bez emfazy, ze wspaniałą dykcją. Odnajdują się w tym języku; ani ich on nie przytłacza, ani nas, widzów. Wprowadzają publiczność w świat teatralny naturalnie, w czym pomaga też prosta scenografia Kamili Grzybowskiej-Sosnowskiej.

Na scenie, na dwóch rusztowaniach, zawieszone są kotary, które odpowiednio przesuwane zamieniają się w dwa czerwone pokoiki. Bohaterowie krążą między nimi, przesuwają materię, tworzą nowe przestrzenie, a wszystko czynią tak, jakby przebiegali między poszczególnymi aktami. To nadaje spektaklowi pewien nerwowy, ale wyrazisty rytm, ciekawie podkreślany też przez muzykę.

Konkretnych wydarzeń nie jest wiele - młodzieńcza miłość, spotkanie z Laurą, z Violettą, odwiedziny w Watykanie, próba improwizacji, konspiracja, warta na zamku. W gruncie rzeczy to tylko szkice, ułamki pełnych scen. Ale też nie czuje się ich braku - spektakl to raczej rzecz o prześlizgiwaniu się między nimi głównego bohatera i atakowaniu go przez myśli, demony, postaci, kolejnych bohaterów. Kordian zdaje się schodzić na dalszy plan, co jest wyraźne w konstrukcji całego widowiska, zaś poboczne postaci częstokroć stają się ważniejsze od niego i bardziej wyraziste.

A trochę tych postaci jest. Z ich wykreowaniem znakomicie radzi sobie trójka aktorów, co rusz zmieniając kostiumy i nakładając maski. To blond piękność z pejczem i w spodniach do jazdy konnej - Szatan? Laura? Bóg? (ciekawa Natalia Sakowicz), mająca obok siebie karły, kobietę i mężczyznę, podskakujące jak marionetki (Anna Przygoda i Remigiusz Kriese). Cała trójka potrafi się przeistaczać w kolejną postać, kolejną myśl, kolejną udrękę Kordiana.

Siłą przedstawienia jest jego prostota i asceza. Najważniejsze są gest, słowo, mina. Sporo tu teatru formy, którą aktorzy się bawią. Czasem wystarczy im cylinder, maska, krzesło, by wykreować nową przestrzeń i nową postać. Odchylają połę wielkiej marynarki, a oczom widzów ukazują się maska i dłonie z gliny kolejnego bohatera, którego noszą w sobie (na sobie?). Czasem wprowadzają na scenę kostiumową konstrukcję - drabinę z przyczepionymi do szczebli maskami i ubraniami, którą zarzucają Kordianowi na szyję i oto nasz bohater znów ma okazję powalczyć z własnymi imaginacjami, oplątującymi go z przodu i z tyłu. Czasem lalką staje się sam aktor. Pomniejszona klęcząca postać kobieca w skróconej sukience i z bucikami na kolanach przypomina nakręcaną lalkę właśnie. Inny aktor, nosząc na sobie lalkowy tułów, wygląda jakby był z nim zrośnięty. A jeszcze inny uwięziony jest w nieruchomym kostiumie, niczym w gipsowym odlewie.

Jest to zresztą punktem wyjścia do zapadającej w pamięć sceny, w której Kordian prosi o pomoc papieża. Głowa Kościoła jest prawdziwą Głową: nieruchoma twarz w mitrze, nieproporcjonalnie długa aż do ziemi szata, groteskowy uśmieszek... Wielka marioneta: macha dłonią, kiwa głową, podnieca się własną niezwykłością, powtarza puste gesty i słowa: „Niech się Polaki modlą, niech słuchają cara...”. Świetna scena, znakomita Natalia Sakowicz.

Sporo jest w tym przedstawieniu ciekawych scen. Niektóre budują z pozoru drobne gesty, jak choćby przestępowanie z nogi na nogę bohatera przypominającego transwestytę (Remigiusz Kriese). Albo podskakiwanie na kolanach kobiety-laleczki (Anna Przygoda) w takt muzycznego lejtmotywu (Miłosz Bembinow), mającego nerwowy, nieco filmowy rytm, ale pasujący do ironicznej konwencji spektaklu.

W finale reflektor kieruje światło nie na aktorów, a na publiczność. Kordian mruczy coś do siebie: o Polsce, Winkelriedzie narodów, zabijaniu carów... Jedna z postaci zwraca się do niego obcesowo: „Oto Polska! Działaj!”.

Co z tym Kordian zrobi? Nie wiemy. Spektakl urywa się tak jak i utwór Słowackiego. I choć mówi o rzeczywistości sprzed ponad 150 lat, jest to jakiś znak dla nas, współczesnych. Pustosłowie jest passé.

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt