Zobacz opis Zobacz opis sztuki: SZPAK FRYDERYK
Kategoria BTL Scena Propozycji
KATEGORIA WIEKOWA Dla rodziny
CZAS TRWANIA 45 minut

SZPAK FRYDERYK

OPIS / OVERVIEW

SZPAK FRYDERYK

Pan Huber i pani Maier to samotni sąsiedzi, którzy mają swoje, małe, własne, ekscentryczne przyzwyczajenia. Pan Huber karmi ptaki, a pani Maier… hoduje szczury.

Zabawna historia o szpakach i sympatycznych gryzoniach uczy, że nie należy niczego ani nikogo oceniać po pozorach. Dzięki tej opowieści, wszystkie sąsiedzkie niesnaski przerodzą się w przyjaźń, a być może w coś więcej… 

 

Mr. Huber and Mrs. Maier are lonely neighbors who have their own, small, private, eccentric habits. Mr. Huber feeds the birds, and Mrs. Maier... breeds rats. Funny story about the starlings and rodents, teaches to do not judge by appearances. Thanks to this story, all the neighborhood discord can develop into friendship, or maybe something more... .

22 maja 2013
Konferencja prasowa przed premierą Szpaka Fryderyka
Zobacz
26 maja 2013
Premiera Szpaka Fryderyka
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

autor / author
Rudolf Herfurtner
przekład / translation
Lila Mrowińska-Lissewska
reżyseria / direction
muzyka / music

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

BTL przedstawia spektakl Szpak Fryderyk

(uk), "Kurier Poranny", 22.05.2013

ROZWIŃ

Spektakl „Szpak Fryderyk” to najnowsza propozycja Białostockiego Teatru Lalek. Miło czas spędzą na nim nie tylko dzieci. A i dowiedzieć się będzie można co nieco o tolerancji i utrwalaniu stereotypów.

Teatralna scena, a na niej wielka, stara szafa. Wszędzie porozrzucane boa z piór, a na podłodze mnóstwo poduszek, które już czekają, żeby usiadły na nich dzieci.

W weekend w Białostockim Teatrze Lalek zaprezentowany zostanie spektakl „Szpak Fryderyk” Rudolfa Herfurtnera w reżyserii Jacka Malinowskiego.

– Ta premiera powstała w ramach Sceny Propozycji – mówi Jacek Malinowski, dyrektor BTL. – W przyszłości pojawią się też inne tytuły. Cieszę się, że aktorzy w napiętym grafiku znajdują jeszcze czas i chcą coś proponować.

Spektakl będzie dotykał spraw tolerancji i utrwalania stereotypów. Bohaterami są pan Huber (Artur Dwulit) i pani Maier (Sylwia Janowicz-Dobrowolska). To samotni sąsiedzi, którzy mają swoje, małe, własne, ekscentryczne przyzwyczajenia. Pan Huber karmi ptaki, a pani Maier hoduje szczury.

– Ta historia uczy, że nie można oceniać po pozorach – mówi dyrektor Malinowski. – Okaże się bowiem, że na pierwszy rzut oka ohydne szczury potrafią zrobić coś miłego i dobrego. I uratować inne stworzenie. Mam nadzieję, że dzieci nauczą się dzięki naszemu spektaklowi, żeby szanować odmienność. A i bohaterowie pokażą, że mimo różnic potrafią się dogadać. A z konfliktów może wyniknąć dłuższa znajomość na lata. A może nawet coś więcej.

Za aktorami już pierwsze spektakle przedpremierowe. Przyznają, że nie zawsze łatwo jest okiełznać młodych widzów. Ale na szczęście się udaje.

– To jest za każdym razem wyzwanie – zapewnia Sylwia Janowicz-Dobrowolska. – I nie chodzi mi tutaj o każdy nowy tytuł, ale o każdy kolejny spektakl. Wychodząc na scenę musimy nie tylko grać, ale też zwracać uwagę na reakcje dzieci, współpracować z nimi. Musimy być elastyczni. I pamiętać, że każde dziecko jest inne i może inaczej reagować na daną sytuację.

– Staramy się zaprzyjaźnić teatr z dziećmi, a dzieci z teatrem – dodaje Artur Dwulit.

Muzykę do spektaklu przygotował Krzysztof Dzierma, a scenografia powstawała w trakcie pracy nad spektaklem. Twórcy wyszli z założenia, że zamiast kamienicy postawią na scenie starą szafę. Bo przecież to w szafie kryją się tajemnice, strachy i duchy. Ale też tam można znaleźć schronienie, kiedy jest się jeszcze dzieckiem.

Sąsiad ma szczura. I co z tym zrobić? Bajkowa historia pewnej kamienicy

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 23.05.2013

ROZWIŃ

Stos poduszek, tajemnicza szafa i dwójka kłótliwych sąsiadów ekscentryków. Co z tego wyniknie? Zabierzcie swoje dzieci w wieku od 3 lat wzwyż do Białostockiego Teatru Lalek, a wszyscy dowiedzą się, w czym rzecz. Lalkarze zapraszają na "Fryderyka Szpaka" - baśniową historię o tym, o czym ostatnio powinniśmy mówić jak najwięcej: o nietolerancji i powielaniu stereotypów. Premiera w sobotę (25.05).

Teatr proponuje znów spektakl w swojej malutkiej salce, w której dzieciaki siedzą wśród poduch na podłodze - jak chcą: leżąc, na brzuchu, po turecku - a rodzice wraz z nimi albo na krzesłach pod ścianą. Jak bardzo takie bajeczki dla najmłodszych maluszków są potrzebne - zobaczyć można podczas spektakli, w których Białostocki Teatr Lalek ostatnio wiedzie prym: na "Panu Brzuchatku" czy "Misiaczku" dzieciaki raczkują, turlają się wśród poduszek, przemieszczają się w stronę aktorów, których od widzów nie oddziela żadna scena - są na tym samym poziomie. Na najnowszy spektakl też reagują żywiołowo, bo już aktorzy przetrenowali go na pokazie przedpremierowym.

"Fryderyka Szpaka" - według tekstu niemieckiego dramaturga Rudolfa Herfurtnera wyreżyserował Jacek Malinowski, szef Białostockiego Teatru Lalek.

- To ciekawa i wesoła historia o dwojgu ekscentrycznych sąsiadów, którzy są bardzo różni pod względem upodobań. Pani Maier uwielbia szczury, pan Huber - karmi ptaki. I trudno im dojść do porozumienia, nie tylko w tej kwestii - mówi reżyser. - Ta bajka jest bardzo na czasie, dotyka kwestii tolerancji i stereotypów, weryfikuje pewne poglądy. Uczy, że nie należy nikogo oceniać po pozorach. Okazuje się, że zwierzaki ohydne, budzące odrazę, mogą zachować się szlachetnie i np. uratować ptaszka z opałów. Taka sytuacja może zmienić nastawienie, a wszystkie sąsiedzkie niesnaski przerodzić w przyjaźń. Ten spektakl ułożył się w bardzo familijną opowieść - ma swoje pięterko dla dorosłych widzów, którzy też odczytają tam coś dla siebie.

A na poziomie dziecięcym - to barwne widowisko, zbudowane z kolorowych poduszek i tajemniczej szafy, kryjącej rozmaite tajemnice. Można ją otworzyć i napić się w niej kawy, można się na nią wdrapać, by nakręcić patefon, można się w niej ukryć. W oryginalnym tekście sztuki mamy sąsiadów zamieszkujących pewną kamienicę, ale lalkarze przenieśli ją w przestrzeń szafy właśnie.

W dwójkę sąsiadów wcieli się dwoje aktorów, którzy z widownią najnajmłodszą radzą sobie doskonale - co było widać już choćby w "Misiaczku". To Sylwia Janowicz-Dobrowolska i Artur Dwulit.

- Taki spektakl za każdym razem jest wielkim wyzwaniem. Bo dzieci są różne, mają różną wrażliwość, bardzo różnie reagują. Oprócz zadania, jakie mamy do wykonania na scenie, musimy jeszcze obserwować widza i być bardzo elastyczni, by się do niego dostosować - mówi Sylwia Janowicz-Dobrowolska.

- Czy kiedyś byliście bezradni wobec takich najmłodszych widzów? - pytamy.

- Dziś byliśmy bezradni, podczas spektaklu przedpremierowego. Maluchy weszły nam na scenę. Bardzo chciały wszystkiego dotknąć - żartuje aktorka. - To akurat całkiem pozytywna reakcja. Ale raz w "Misiaczku" mieliśmy taką sytuację, że maluchy płakały, na początku.

- Taki płacz przede wszystkim wynika z przestrzeni, w której się znajdują - dla nich zupełnie nowej. Potem w kolejnych minutach wszystko się normuje i dalej jest wszystko w porządku - mówi Artur Dwulit.

Malinowski: - Czasem dzieci też płaczą, bo dorośli nie pozwalają im na niektóre rzeczy, które właśnie w tej przestrzeni maluchy mogą robić. Że niby nie wypada. A właśnie, że wypada.

Zdaniem twórców - o ile "Misiaczek" i "Pan Brzuchatek" przeznaczony jest nawet dla roczniaków, o tyle "Fryderyk Szpak" skierowany jest raczej dla dzieci ciut starszych - od trzech lat wzwyż. W spektaklu tym jest całkiem sporo tekstu, tym najmłodszym może nie być łatwo się skupić.

Spektakl jest muzyczny, pełen miłych dla ucha melodii - autorem muzyki jest Krzysztof Dzierma.

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Szpak Fryderyk, czyli każdy inny, wszyscy równi

Anna Kopeć, "Kurier Poranny", 4.06.2013

ROZWIŃ

Współczucie, przyjaźń mimo wielu dzielących różnic, pozytywne relacje z sąsiadami – na takich wartościach oparty jest familijny spektakl "Szpak Fryderyk”. Niezwykle istotny problem różnorodności twórcy sztuki pokazali w sposób mądry i ciekawy.

Zabawa zaczyna się już w teatralnym holu, przed wejściem do kameralnej sali wyłożonej miękkimi poduchami, na których każdy może dowolnie się usadowić. Wszyscy widzowie zdejmują buty, każdy dostaje także trochę ziarna słonecznika – warto je zachować, by odegrać ważną rolę w tej sztuce. Bowiem "Szpak Fryderyk” to spektakl bardzo interakcyjny.

Bohaterami bajki Rudolfa Herfurtnera w reżyserii Jacka Malinowskiego jest Pani
Maier (Sylwia Janowicz-Dobrowolska) i Pan Huber (Artur Dwulit). Ona – nieco zwariowana, roztrzepana kolorowa persona mieszkająca z kilkoma szczurami, przez swojego sąsiada – Pana Hubera – nierzadko nazywana "Miotłą”. On – podręcznikowy pedant, skrupulatny i drobiazgowy wielbiciel ptaków.

Oboje mieszkają w jednej kamiennicy i – ze względu na swoje upodobania – od początku niekoniecznie darzą się sympatią. Sprzeczności i odmienne temperamenty tego duetu dodatkowo podkreślają kostiumy. Nienagannie elegancki Pan Hubert wyraźnie kontrastuje z barwną i nonszalancką Panią Maier.
Nieskomplikowaną historię dwójki sąsiadów, którzy początkowo nie potrafią żyć obok siebie, by ostatecznie dojść do porozumienia i zapałać sympatią, przedstawiono w sposób zręczny i widowiskowy.

Bohaterowie sztuki opowiadają baśniowo-realistyczną historię o małym usmolonym szpaku, który z pomocą sprytnych szczurów odzyskuje wolność i lata jak orzeł.

Aktorzy, sprawnie prowadzeni przez reżysera, doskonale nawiązują kontakt z publicznością, wypełniają sobą całą przestrzeń sceniczną. Melodyjne dźwięki Krzysztofa Dziermy, sceniczne sztuczki i ciekawa scenografia tworząca wielką tajemniczą szafę, w której głównie rozgrywa się akcja tworzą żywą i wciągającą całość.

Z tej historii publiczność dowie się, jak się rodzi współpraca między ludźmi, zwłaszcza tymi, którzy się różnią. Z pomysłowych i dowcipnych scen można wyczytać jak ważną wartością jest tolerancja, zrozumienie i otwarcie na drugiego, nie brakuje tu także takich emocji jak współczucie dla skrzywdzonej, także obcej, osoby.

Spektakl "Szpak Fryderyk” wystawiany jest od wtorku do piątku (4-7 czerwca) o godz. 13, w sobotę, 8 czerwca o godz. 15, a w niedzielę, 9 czerwca o godz. 12. Polecamy.

O bałaganie, nie tylko w szafie!

Sylwia Rybacka, teatrdlawas.pl, 2013

ROZWIŃ

„Szpak Fryderyk” autorstwa Rudolfa Herfurtnera w wykonaniu Białostockiego Teatru Lalek to niezwykła bajka, poruszająca serca zarówno dzieci, jak i dorosłych. Pan Huber, ornitolog amator, zaprosił widzów do miejsca, w którym działy się rzeczy niezwykłe. Gdy biletem wstępu okazuje się garstka nasion słonecznika, przeczuwamy, że wkroczymy do niezwykłego świata dziecięcych marzeń. Wykreowane przez Jacka Malinowskiego uniwersum wraz z nietuzinkowymi postaciami, stworzonymi przez Sylwię Janowicz-Dobrowolską i Artura Dwulita, pozwoliły uwierzyć, że wcale nie tak daleko żyją od nas dziwacy – Pani Maier z Panem Huberem.

W starej kamienicy żyli ludzie, którzy nie mogli dojść do porozumienia. Problem stał się poważny, ponieważ głównym ogniwem konfliktu były pasje. Miłośnik ornitologii nie mógł zrozumieć, dlaczego Pani Maier dokarmia piwniczne szczury. Starsza pani z kolei nie rozumiała miłości Hubera do ptaków. Hobby obojga sąsiadów było uciążliwe dla innych – ptaki brudziły parapety, szczury niszczyły książki (na przykład z teoriami Leonarda Da Vinci). Wydawało się, że nic nie jest w stanie pogodzić zwaśnionych. Jednak zauroczona w Huberze Maierowa dążyła nie tylko do zgody, ale także do tego, aby udowodnić, że ornitolog się myli. Uknuła więc intrygę, w którą wmieszała rodzinę szpaków z małym Fryderykiem w roli głównej, piwniczne szczury i starego kocura.

Kiedy Pan Huber w jednej z pierwszych scen zapytał: „Kto zrobił tak duży bałagan?”, z sali odezwał się głos jednego z młodych widzów: „Nie ja!”. Dlatego nieco przewrotnie można stwierdzić, że „Szpak Fryderyk” to opowieść o bałaganie, do którego trudno się przyznać. Nie jest to jednak jedynie bałagan w szafie, w której Pani Maier przetrzymuje niezliczone ilości ubrań. Nieporządek panuje wszędzie: na sali - za sprawą dziecięcych, pełnych fascynacji okrzyków i na scenie zagraconej przedmiotami, także - w relacjach sąsiedzkich oraz ostatecznie, w różnym sposobie patrzenia na świat przez dwójkę bohaterów. Bałagan więc trzeba było posprzątać.

W bajkowym świecie nic nie dzieje się bez przyczyny. Nie ma również bajki bez morału. Bałagan w relacjach międzyludzkich rozpoczyna się wtedy, gdy ocenimy drugą osobę przed podjęciem próby wysłuchania jej i zrozumienia. Znalazła się także pośrednia nauka dla starszych widzów – jeśli chcesz poprawić sobie humor, powrócić do świata beztroski i wyobraźni – przychodź na spektakle skierowane do najmłodszych!

Kapelusz pełen wyobraźni

Małgorzata Ornowska, teatrdlawas.pl, 2013

ROZWIŃ

Czasami warto spojrzeć na świat oczami dziecka. Pani Maier i Pan Huber dzięki zabawie obdarzyli życiem stare rupiecie z szafy. Ale to nie wszystko – wspólna opowieść obudziła w nich uczucie, do którego wcześniej nie śmieliby się przyznać. Ich dotychczasowe relacje w znacznej mierze opierały się na kłótniach o bałagan w piwnicy. Pani Maier znalazła sposób na wścibskiego sąsiada – opowieść o szpakach i dobroczynnych szczurach z jej piwnicy. Pan Huber, ornitolog-amator, od razu okazał zainteresowanie. W ten sposób powołali do życia z małego zielonego kapelusza Szpaka Fryderyka. Stary parasol posłużył za gniazdo, rękawiczki przerodziły się w rodzeństwo Fryderyka, duży kapelusz w szpakową mamę, apaszka w tatę, a szafa w szczurzą norę.

Aktorzy przy pomocy prostych rekwizytów stworzyli na scenie postaci zwierząt, które dzięki wyobraźni, współwystępowały z nimi na scenie. Spektakl był prosty w swej formie, lecz zarazem niezwykle pobudzający wyobraźnię dzieci… i dorosłych. Karolina Gorzkowska zasługuje na uwagę ze względu na bardzo interesujące manipulowanie barwą głosu podczas spektaklu. Trochę gorzej w tej materii sprawdził się Michał Żołyński – jego gra aktorska była zawsze o stopień gorsza niż koleżanki ze sceny. Jednakże jako duet poradzili sobie znakomicie.

Tło muzyczne tworzyły ciekawe pomysły, niestety jednak zbyt niepewnie wykonane, a przynajmniej za cicho. Bardzo ciekawy akcent z melodią z pozytywki prawie wcale nie był słyszany na końcu sali. Niemniej dzieciom te drobne niedogodności wcale nie przeszkadzały w tym, aby dobrze bawić się na przedstawieniu. Śmiechem reagowały na niezgrabne ruchy Pana Hubera i spryt Pani Maier.

Dużym atutem spektaklu jest pomysł na wykorzystanie rzeczy codziennego użytku do zbudowania świata wyobraźni. Dla dzieci nie jest to trudne, dorośli jednak zatracili już w dużej mierze zdolność zabawy i dostrzegania piękna w rzeczach martwych. Drzwi szafy stają się w przedstawieniu wrotami do świata fantazji, gdzie nikt nie jest samotny.

Zajrzyj do swojej szafy, drogi widzu. Może tam też, na półce obok rękawiczek, czai się na ciebie mały Szpak Fryderyk…

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt