Zobacz opis Zobacz opis sztuki: CHOROBA JASNA ŚW. MIKOŁAJA
Kategoria BTL Scena Propozycji
KATEGORIA WIEKOWA Dla rodziny
CZAS TRWANIA 90 minut

CHOROBA JASNA ŚW. MIKOŁAJA

OPIS / OVERVIEW

CHOROBA JASNA ŚW. MIKOŁAJA

Święty Mikołaj jest chory. Nie ma rady, trzeba działać, w końcu na jego głowie cała magia bożonarodzeniowych spotkań, podarków i uśmiechniętych twarzy. Czym byłyby Święta bez Niego? Wszyscy to wiedzą, prawda? A najlepiej – dzieci, które prosimy o pomoc i zapraszamy do wspólnej przygody. Wraz z reniferami, skrzatami, enigmatycznym panem Edkiem, a nawet policją i pielęgniarkami oraz feerią innych postaci, będziemy leczyć Mikołaja.

Jakimi sposobami? To się okaże, na pewno jednak nie zabraknie piosenek, kolęd i żartów. Po części rewiowy charakter i spojrzenie na święta trochę przymrużonym oczkiem, nie odzierają tego spektaklu z prostych prawd, ukłonu w stronę tradycji i określenia wartościowych postaw oraz mocy dobrych uczynków.

To ciepły, familijny, rozśpiewany spektakl, w którego obsadzie gra prawie cały zespół BTL-u, no i… prezentów też nie zabraknie.

21 grudnia 2008
Premiera prasowa Choroby jasnej św. Mikołaja
Zobacz
2 grudnia 2008
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu "Choroba jasna świętego Mikołaja"
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

scenariusz i reżyseria / written and directed by
Wojciech Szelachowski
scenografia / scenography
Andrzej Dworakowski
muzyka / music
Krzysztof Dzierma
konsultacja choreograficzna / choreographic consultation
Justyna Cichosz, Gracjan Konstantynowicz

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

Świąteczny spektakl "Choroba jasna św. Mikołaja"

PAP, 2.12.2008

ROZWIŃ

Korowód postaci z szopek noworocznych, cierpiących na różne przedświąteczne dolegliwości, zaludni spektakl "Choroba jasna św. Mikołaja", który od 6 grudnia zagości na deskach Białostockiego Teatru Lalek - poinformowano we wtorek na konferencji prasowej.

Reżyserem spektaklu jest Wojciech Szelachowski, muzykę skomponował Krzysztof Dzierma, a scenografię opracował Andrzej Dworakowski. Widzowie zobaczą w nim niemal całą obsadę teatru, z kreacją Adama Zielenieckiego jako Mikołaja oraz Ryszarda Dolińskiego jako Widza, który omyłkowo trafia na scenę granego właśnie przedstawienia.

Widz, którego perypetie będą motorem całego spektaklu, trafi w, jak to określił Szelachowski, "tygiel współczesnych szop polskich". Spotka m.in. policjanta, księdza, ministranta, gajowego, skrzata oraz postaci z maskami weneckimi - wszystkich skarżących się na osobliwe przedświąteczne dolegliwości.

Ważnym elementem spektaklu będzie dziewięć piosenek skomponowanych przez Krzysztofa Dziermę. Jak zdradził Szelachowski, jedna z nich opowiadać będzie o remontach w naszym życiu, które przynoszą odnowę, ale też kłopoty i troski.

Przedstawienie nie będzie się toczyć wyłącznie na teatralnej scenie. Rozpocznie się w holu teatru od "dyskoteki lingwistycznej", podczas której najmłodsi widzowie nauczą się podstawowych zwrotów w kilku językach, m.in. rosyjskim i białoruskim. Zakończy zaś wycieczką do pokoju św. Mikołaja zaimprowizowanego pod sceną.

Choroba jasna Świętego Mikołaja

Jan Perkowski, "Kurier Poranny", 2.12.2008

ROZWIŃ

Trwają próby do najnowszego świątecznego przedstawienia Białostockiego Teatru Lalek "Choroba jasna Świętego Mikołaja"

Od 6 grudnia Białostocki Teatr Lalek przekształci sie w jaskinię Świętego Mikołaja. Już w sobotę premiera najnowszego spektaklu w reżyserii Wojciecha Szelachowskiego.

Jak co roku BTL zaprasza na spektakl o tematyce świątecznej. "Choroba jasna Świętego Mikołaja" ma w tym roku zaskoczyć wszystkich widzów. Przedstawienie, jak zapowiada reżyser Wojciech Szelachowski, obejmie niemal wszystkie przestrzenie teatru. Jednak szczegółów fabuły nie zdradza.

Przedstawienie zapowiada się imponująco, bowiem będzie w nim udział brał niemal cały zespół aktorski Teatru Lalek. Wraz z widzami wyruszy on w podróż, by odkryć tajemniczą chorobę Mikołaja. Nie obejdzie się bez tradycyjnej dyskoteki w holu teatru, ale także odwiedzin w pokoju Świętego Mikołaja pod sceną...

Na dzieci czeka zatem moc świątecznych atrakcji i niezapomnianych wrażeń. 

Choroba jasna świętego Mikołaja

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 3.12.2008

ROZWIŃ

W sam raz na mikołajki i na święta lalkarze gotują widzom kolejny spektakl. Rzecz będzie oczywiście o Mikołaju, ale uwaga! - to Mikołaj wcale nie taki wesoły, trapiony licznymi dolegliwościami, w których neuroza też ma swoje miejsce. Premiera w sobotę.

Białostocki Teatr Lalek zaprasza na "Chorobę jasną świętego Mikołaja", którego premiera dla widzów odbędzie się w najbliższą sobotę, dzień urodzin świętego. Spektakl reżyseruje Wojciech Szelachowski - twórca znakomitych "Kursów..." wszelakich, z których swego czasu zasłynął BTL w Polsce. "Krótki kurs piosenki aktorskiej", "Krótki kurs wychowania seksualnego", czy "Krótki kurs poezji dziecięcej" to przedstawienia o specyficznej strukturze: jeden z bohaterów, niegramotny i niechętny do nauki, edukowany jest w konkretnej kwestii przez całą rzeszę postaci, które objawiają się nieoczekiwanie, a przedstawienie przyjmuje charakter wodewilu. O "Kursach..." wspominamy nieprzypadkowo - Szelachowski w najnowszym przedstawieniu wraca poniekąd do wymyślonej przez siebie formuły.

- Tu pewien widz, niejaki pan Bogdan, trafia omyłkowo do teatru i przechodzi przez kolejne kręgi wtajemniczenia, by z czasem stać się aktorem - mówi reżyser. Ów widz (Ryszard Doliński) wpadnie w objęcia najróżniejszych osobników - spotka m.in. Ministranta, Policjanta, Gajowego, Szeptuchę, Księdza, Dziewczynki z BTL-u, a nawet Wiceprezydenta miasta, słowem znajdzie się - jak mówi Szelachowski - w "tyglu współczesnych szop polskich". Całe to postrzelone towarzystwo prowadzić będzie bohatera przez teatr, aż w końcu trafią nawet pod scenę, do jaskini św. Mikołaja (Adam Zieleniecki), którego nęka tajemnicza choroba.

- To rozmaite psychosomatyczne dolegliwości, o wielu objawach. W pewnym momencie padnie nawet sformułowanie, że Mikołaj cierpi za miliony. Przeżywać też będzie męki twórcze - mówi Szelachowski. - Takiemu przybitemu Mikołajowi trzeba pomóc, prosimy więc o przynoszenie drobiazgów dla naszego chorego. Może z tych prezentów urodzi się wystawa?

W spektaklu zobaczymy praktycznie całą obsadę teatru - 22 aktorów. Rynsztunek wielu przywiedzie na myśl różne skojarzenia, m.in. z filmem "U Pana Boga za piecem", w którym gra ekipa BTL.

Szelachowskiego wspiera od lat sprawdzony tandem: Krzysztof Dzierma (autor muzyki) i Andrzej Dworakowski (scenografia). Podobnie jak poprzednie "Kursy..." spektakl będzie rozśpiewany - usłyszymy dziewięć piosenek, skomponowanych przez Dziermę. Jedna z nich opowiadać będzie o remontach w naszym życiu, które - jak mówi reżyser - przynoszą odnowę, ale też kłopoty i troski. W tle pobrzmiewać będzie też muzyka Erica Satie.

Spektakl objąć ma rozmaite przestrzenie teatru - korowód postaci poprowadzi widzów przez hol (gdzie odbędzie się dyskoteka lingwistyczna, podczas której widzowie mają nauczyć się podstawowych zwrotów w kilku językach), przez scenę, do jaskini pod nią.

"Choroba jasna świętego Mikołaja" to - wedle reżysera - spektakl dla wszystkich widzów "od pięciu lat wzwyż".

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Choroba jasna Świętego Mikołaja

Monika Żmijewska, „Gazeta Wyborcza”, 23.12.2008

ROZWIŃ

Decydenta bez spodni, zawianą szeptuchę i dziarskie krasnale oglądać można u lalkarzy. I wbrew pozorom, a nawet koniecznie, czynić to trzeba z dzieckiem przy boku. Wszyscy biegają po scenie w zbożnym celu, do którego widz w każdym wieku powinien się przyłączyć.

Białostocki Teatr Lalek sporządził humorystyczny spektakl o tematyce ogólnie mówiąc - "okołoświątecznej". I - jak to zwykle w przypadku autorskich spektakli Wojciecha Szelachowskiego bywa - to rzecz zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Te pierwsze cieszyć się będą z kolorowej oprawy spektaklu, niespodzianek i sztuczek teatralnych, których jest tu zatrzęsienie. Na tych drugich czekają zawoalowane odniesienia do podlaskiej współczesności i nieco satyry. A jakby tego było mało to i rodzicowi, i dziecku spodoba się zapewne jeszcze edukacyjny i "sierceszczipatielny" bajkowy finał.

Oto pewien pan Bogdan z Mikołajek (Ryszard Doliński) trafia przypadkowo do teatru. Zżyma się, bo jakoś nic się nie dzieje, a przecież to teatr - powinno coś się dziać. Włazi nieporadnie na scenę, coś naciska, kurtyna się podnosi... i oto pan Bogdan nagle trafia w sam środek tajemniczego rozgardiaszu. Nic nie jest takie, jakie być powinno. Scena w remoncie, na niej jakieś rusztowanie i przebiegające co i rusz zaaferowane postacie. A to atrakcyjne pielęgniareczki, a to krasnale ze szpadlami, a to najbardziej znany w Polsce duet księżowsko-policyjny, a to wreszcie ministrant, a nawet wesolutki gajowy z żoną szeptuchą - oboje na lekkim rauszu. Wiadomo też, że ma się pojawić wiceprezydent miasta, może on coś poradzi? Bo ktoś choruje, to na pewno, tylko kto? - zastanawia się na głos pan Bogdan, a wraz z nim młodsi widzowie. W końcu wszystko staje się jasne, w końcu tytuł spektaklu wiele sugeruje - "Choroba jasna Świętego Mikołaja". Święty choruje, choć tak naprawdę nie wiadomo na co. Wiadomo, że jest gdzieś za kulisami i że w obliczu tego nieprzewidzianego zdarzenia wszystko stanęło na głowie - postacie z bajek przemieszały się z postaciami rzeczywistymi.

Każdy ma swoją receptę na poprawę nastroju Mikołaja. Szeptucha radzi kadzidełka, gajowy - muzykoterapię. Więc cały barwny korowód postaci zamienia się chór i wyśpiewuje piosenki znane z poprzednich spektakli, i całkiem nowe (muzyka - Krzysztof Dzierma). W efekcie spektakl ma charakterystyczny dla Szelachowskiego sznyt, znany z poprzednich jego przedstawień, tzw. kursów ("Krótki kurs piosenki aktorskiej" czy "Krótki kurs poezji dziecięcej") - śpiewająca gromadka zamienia spektakl w rodzaj wodewilu, a może raczej szopki bożonarodzeniowej czy noworocznej. W "Chorobie jasnej..." nikt nie panuje nad niczym, ale to chaos zamierzony i wytłumaczalny - tak to już bywa w czasie remontu i nagłych nieprzewidzianych wydarzeń (bo żeby Mikołaj chorował, widział to kto?). Pod względem inscenizacyjnym to jednak spektakl przemyślany i dopracowany - wystarczy obejrzeć choćby plastyczną scenę, w której aktorzy śpiewają piosenkę o tym, jak "remont zmienia nas". Widowisko lekkostrawne i przyjemne, ale zahaczające też o nieco mroczniejsze życiowo obszary.

Sporo tu humorystycznych prztyczków w nosy - nasze i naszej przaśnej podlaskiej mentalności, białostockich włodarzy i wreszcie samych aktorów, żartujących z samych siebie. Jest tu i ksiądz, o którym wiadomo, że ma nieograniczoną władzę, i wiceprezydent. Niby swojski chłop, ale więcej gada niż zrobi - dobry do gładkich słówek, uściśnięcia kilku prawic mieszkańcom, przecięcia wstęg, bratania się ze wszystkimi już mniej oficjalnie, za pomocą zawartości nieodłącznej reklamówki...

Ktoś zapyta, a co z Mikołajem? Finału nie zdradzimy, bo jest zaskakujący, zarówno dla małych, jak i dużych. Dość powiedzieć, że chorobie Mikołaja można zaradzić, tylko trzeba uważnie posłuchać, co ma do powiedzenia na koniec. A mówi mądrze.

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt