Zobacz opis Zobacz opis sztuki: LITTLE SHOP OF HORRORS
Kategoria BTL Nowa Dramaturgia
KATEGORIA WIEKOWA Dla młodzieży i dorosłych
CZAS TRWANIA 100 minut

LITTLE SHOP OF HORRORS

OPIS / OVERVIEW

LITTLE SHOP OF HORRORS

Tekst i piosenki:

 

Muzyka:

HOWARD ASHMAN

 

ALAN MENKEN

 

Na podstawie filmu Rogera Cormana, Scenariusz Charlesa Griffitha

 

Pierwotnie wyprodukowano przez WPA Theatre (Kyle Renick, Dyrektor ds. Produkcji)

Pierwotnie wyprodukowano w teatrze Orpheum, Miasto Nowy Jork, przez WPA Theatre, David Geffen, Cameron Mackintosh oraz Schubert Organization 

 

Reżyserem oryginalnej wersji Little Shop of Horrors był Howard Ashman

Autorem choreografii był Edie Cowan

Aranżacje wokalne:

Robert Billig

 

Instrumentacja:

Robby Merkin

 

 

 

Szanowni Państwo, doczekaliśmy się: "Little Shop of Horrors" w naszym Teatrze! A wszystko zaczyna się tak niewinnie: skromny właściciel kwiaciarni, Seymour, przypadkiem staje się właścicielem niezwykłej rośliny. Życie Seymoura zmienia się nie do poznania – z dnia na dzień staje się sławny, znany, podziwiany, zdobywa wybrankę swego serca – ale czy za to wszystko nie przyjdzie Mu słono zapłacić? Przekonamy się już niebawem…

Zapraszamy na przerażająco „smaczny” spektakl w broadwayowsko-hollywoodzkim stylu autorstwa Howarda Ashmana i Alana Menkena, twórców disneyowskich hitów jak „Mała syrenka”, „Piękna i Bestia” czy „Alladyn”, który skradł serca tysięcy widzów na całym świecie! 

Mięsiste postaci, nietuzinkowa scenografia i muzyka na żywo – to wszystko tylko w BTL!

28 listopada 2018
Konferencja prasowa przed premierą "Little Shop of Horrors"
Zobacz
30 listopada 2018
Premiera "Little Shop of Horrors"
Zobacz
21 maja 2019
"Little Shop of Horrors" w Rzeszowie
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

reżyseria, przestrzeń sceniczna, lalki / direction, stage arrangement and puppets
Michael Vogel (Niemcy)
asystent reżysera / director's assistant
Janne Weirup (Niemcy)
przekład tekstu i piosenek / text and songs translated by
Katarzyna Siergiej
przygotowanie wokalne / vocal training
Marcin Ozga

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

Krwiożercza roślina dyktuje warunki. "Little Shop of Horrors" u lalkarzy

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 29.11.2018

ROZWIŃ

Rozśpiewana, szalona i prześmieszna komedia oparta na brodwayowskim musicalu "Little Shop of Horrors" w piątek (30.11) o godz. 18 ma premierę w Białostockim Teatrze Lalek.

Rachityczna roślinka może okazać się pewnego dnia bardzo żarłoczna, ale jeśli w zamian może spełnić czyjeś marzenia? Co wtedy?

Szykują się same niespodzianki: nietypowa konwencja, reżyser, którego trudno uświadczyć w zawodowym teatrze, i 3/4 nieistniejącego już zespołu Zero-85 na scenie.

Licencji na wystawienie spektaklu w BTL nie było łatwo dostać - trzeba było wielomiesięcznej wymiany e-maili z nowojorskimi właścicielami praw do sztuki. Ale się udało - białostocki teatr jest pierwszym teatrem w Polsce, który ją dostał.

A to prawdziwa gratka - w końcu "The Little Shop of Horrors" to broadwayowski hit - musical Howarda Ashmana i Alana Menkena (twórców Disnejowskiej "Małej Syrenki", "Pięknej i bestii" czy "Aladyna"), na podstawie którego w 1986 roku powstał słynny film pt. "Krwiożercza roślina" (lub pod alternatywną nazwą: "Sklepik z horrorami"). Teraz świetną parodię filmów grozy, musicalowych produkcji i science fiction zobaczyć będzie można w białostockim teatrze.

Vogel specjalnie dla BTL

Dużym zaskoczeniem jest postać reżysera, który znany jest głównie z tworzenia autorskich spektakli w swoim teatrze i współpracy z niezależnymi kompaniami. Ale niekoniecznie z pracy w zawodowym teatrze. Michael Vogel, mistrz animacji, twórca Figurentheater Wilde & Vogel, pokazywał swoje wizyjne spektakle w Białymstoku już wielokrotnie - podczas festiwali w BTL czy współpracując z Grupą Concidentia. Wraz z tą grupą oraz aktorami BTL kilka lat temu stworzył spektakl "Faza Rem Phase".

- Ale to była koprodukcja. Teraz udało się wreszcie namówić go do wyreżyserowania spektaklu bezpośrednio w naszym teatrze - mówi Jacek Malinowski, dyrektor BTL. - Gdy w końcu zgodził się z nami pracować, zaproponował zrobienie właśnie tego spektaklu. Uznaliśmy, że spektakl w takiej konwencji to spore wyzwanie dla artystów, ale i kategoria rozrywki, której u nas nie było.

Będzie dużo śpiewu (a aktorzy BTL śpiewają świetnie), muzyki na żywo, zabawnych sytuacji, naigrywania się z gatunku horroru, a przede wszystkim - brawurowego humoru.

Niespodzianka z bazaru

- Opowiadamy historię Seymoura i Audrey, a także Audrey 2. Sprawa wygląda tak: zła dzielnica, ponury klimat, pada deszcz, kiepska atmosfera w kwiaciarni, w który pracuje Seymour. Ale oto pewnego dnia Seymour na chińskim bazarze, za 1,95 dolara, dorywa pewną roślinkę, która jest jego przepustką do sławy. Tyle że roślinka czegoś chce w zamian - mówi Błażej Piotrowski, wcielający się w postać Seymoura.

Rzeczywiście: roślinka, choć wygląda niepozornie (typowa dla Voglowskiego teatru lalka, łącząca skrawki materii, niteczki, patyczki), jest bardzo żarłoczna, wystarczy, że poczuje zapach krwi - wrzeszczy, piszczy wniebogłosy. Lalkę animuje Kamila Wróbel-Malec, która ową żarłoczność pokazuje wyjątkowo ekspresyjnie. Ale też wciela się i w inne postaci - choćby w Audrey - ukochaną Seymoura, która w spektaklu rozpisana jest na jeszcze dwie inne aktorki (Łucję Grzeszczyk i Magdalenę Dąbrowską).

Niecały Zero-85 na scenie

Aktorzy śpiewają brawurowo, z humorem, grupowo i solowo, a wszystko w konwencji pastiszu hollywoodzkich produkcji. Towarzyszą im muzycy grający na żywo. Co ciekawe - na scenie zobaczymy większą część nieistniejącego już zespołu Zero-85. Kilka lat temu Jakub Kwaśniewski i Bogusław Kasperuk zagrali w BTL wraz z zespołem Karbido podczas czytania performatywnego "Noc wilków" Ołeksandra Witera. Teraz, przy nowym spektaklu, na scenie wraz z nimi gra jeszcze jeden członek nieistniejącego już Zero-85 - Bartosz Kosma Kwaśniewski.

Malinowski: - Nie dzieliłbym tak radykalnie sceny na muzyków i aktorów - to integralna całość.

Jakub Kwaśniewski: - Rzeczywiście - nie ma tu sztywnego podziału, wchodzimy w interakcje, wspólnie się wspieramy.

Bogusław Kasperuk: - Cały zespół w sumie też jest na swój sposób aktorem.

Magdalena Dąbrowska, aktorka: - Chłopcy muszą być czujni na każdy nasz gest, muszą wiedzieć, w którym momencie wejść, to wymaga koncentracji i czujności.

Malinowski: - Spektakl to dla nas wielka przygoda z konwencją musicalową w wydaniu amerykańskim. Ale myślę też, że cały czas podejmuje aktualny temat. Musical powstawał w epoce dzieci kwiatów. Ludzie reagowali bądź nie na to, że rodzi się zło. I teraz jest podobnie. Każdy z nas może zgodzić z początku na małe zło, a ono będzie się rozrastać, Myślę, że to jest tematyka aktualna.

Spektakl trwa około stu minut bez przerwy i przeznaczony jest - jak mówi szef teatru - dla widowni młodzieżowo-studencko-dorosłej. - Choć mój syn też się dobrze na spektaklu bawił - żartuje Jacek Malinowski.

Nowy spektakl w BTL. Premiera "Little shop of horrors"

Anna Dycha, bialystokonline.pl, 21.11.2018

ROZWIŃ

"Little shop of horrors" - to nowy spektakl Białostockiego Teatru Lalek. Przedpremierowe pokazy już w piątek i sobotę (23 i 24.11).

Wszystko zaczyna się tak niewinnie: skromny właściciel kwiaciarni, Seymour, przypadkiem staje się właścicielem niezwykłej rośliny. Życie Seymoura zmienia się nie do poznania - z dnia na dzień staje się sławny, znany, podziwiany, zdobywa wybrankę swego serca - ale czy za to wszystko nie przyjdzie mu słono zapłacić? Przekonamy się już niebawem.

Jak zapewniają twórcy, będzie to przerażająco "smaczny" spektakl w broadwayowsko-hollywoodzkim stylu autorstwa Howarda Ashmana i Alana Menkena, twórców disneyowskich hitów jak "Mała syrenka", "Piękna i Bestia" czy "Alladyn", które skradły serca tysięcy widzów na całym świecie.

Za reżyserię, przestrzeń sceniczną i lalki odpowiada Michael Vogel (Niemcy). Tekst i piosenki przełożyła Katarzyna Siergiej, a przygotowaniem wokalnym aktorów zajął się Marcin Ozga. W spektaklu występują: Łucja Grzeszczyk, Kamila Wróbel-Malec, Ryszard Doliński, Krzysztof Bitdorf, Błażej Piotrowski, Magdalena Dąbrowska, Jakub Kwaśniewski, Bartosz Kwaśniewski, Bogusław Kasperuk.

Pokazy przedpremierowe rozpoczną się o godz. 18.00. Premiera przedstawienia zaplanowana jest na piątek (30.11) o godz. 18.00. Kolejne pokazy w sobotę i niedzielę (1 i 2.12) o godz. 18.00.

Spektakl powstaje na podstawie filmu Rogera Cormana, według scenariusza Charlesa Griffitha. Pierwotnie wyprodukowano go w teatrze Orpheum w Nowym Jorku.

Little Shop of Horrors przed oficjalną premierą

Jerzy Doroszkiewicz, "Kurier Poranny", 28.11.2018

ROZWIŃ

Fama o wyjątkowości "Little Shop of Horrors" w BTL poszła w miasto. Wszystkie bilety na spektakle są już wyprzedane.

(...)

Wszystko zaczyna się od momentu, kiedy Seymour grany brawurowo przez Błażeja Piotrowskiego, prowadzący kwiaciarnię w Złej Dzielnicy, kupi od Chińczyka niezwykłą roślinę. Nie jest duża, ale ściąga mu do sklepu klientów - jest tylko jeden szkopuł - roślinę nie wystarczy podlewać.

Konstrukcja owej lalki jako żywo przypomina produkcje Michaela Vogla, który lalki zaprojektował i wyreżyserował "Little Shop of Horrors" w Białymstoku. I słowo lalki jest tu jak najbardziej na miejscu. A co dopiero rekwizyty. Jak w prawdziwym horrorze, krew będzie sikała nie tylko z palca Seymoura, który z miłości do dziewczyny dentysty - sadysty, niejakiej Audrey, nazwie swoją zieloną bestyjkę Audrey 2.

(...)

Muzyczny spektakl na deskach Białostockiego Teatru Lalek

PAP, 30.11.2018

ROZWIŃ

Muzyczny spektakl "Little Shop of Horrors" o perypetiach skromnego właściciela kwiaciarni, który przez przypadek staje się posiadaczem "krwiożerczej" rośliny - to najnowsza propozycja Białostockiego Teatru Lalek, której premiera odbyła się w piątek wieczorem.

"Little Shop Of Horrors" ("Krwiożercza roślina") to komediowy horror Rogera Cormana z lat 60. ubiegłego wieku, na podstawie którego został stworzony słynny broadwayowski musical o tym samym tytule autorstwa Howarda Ashmana i Alana Menkena. Jak mówią twórcy z Białostockiego Teatru Lalek, skradł on serca tysięcy widzów na całym świecie.

Spektakl w białostockim teatrze wyreżyserował Michael Vogel. Dyrektor BTL Jacek Malinowski mówił na konferencji prasowej zapowiadającej premierę, że Vogel na co dzień pracuje z grupami niezależnymi i potrzebny był czas, żeby przekonać go do współpracy z zawodowym teatrem. Malinowski dodał, że "Little Shop of Horrors" to była wspólna propozycja jego i Vogela.

- Uznaliśmy wspólnie, że to jest materiał-wyzwanie dla aktorów, artystów. Jak i również, takiej kategorii rozrywki u nas w repertuarze dotąd nie było - powiedział Malinowski.

Dodał, że temat przedstawienia jest bardzo aktualny, "Little Shop of Horrors" powstał w czasach, gdy rodził się pacyfistyczny ruch dzieci kwiatów. - My żyjemy w bardzo podobnej epoce. Wybór mój i Vogela nie jest przypadkowy. Chcemy poprzez dużo uśmiechu pokazać, że każdy z nas gdzieś może zgodzić się na małe zło, które potem się rozrasta i nagle może być za późno i ten horror będzie dotyczył wszystkich nas - mówił Malinowski.

Główną rolę kwiaciarza Seymura gra Błażej Piotrowski. Jak mówił, przedstawienie to historia Seymura, Audrey i Audrey 2, czyli rośliny zakupionej na bazarze. - Jest zła dzielnica, jest ponuro, jest deszczowo i ogólnie pesymizm panuje w kwiaciarni, aż tu nagle, na tym chińskim bazarze Seymur dorywa tę roślinkę, która jest przepustką do sławy i pieniędzy, tylko roślinka chce czegoś w zamian... - powiedział Piotrowski.

Audrey grają trzy aktorki. Jak mówiła jedna z odtwórczyń tej roli Kamila Wróbel-Malec, czasami grają wspólnie jedną postać Audrey zakochaną w Seymurze, a raz Audrey 2 - roślinę. Dodała, że w każdej roli czuje się dobrze.

Spektakl ma konwencję musicalową, wykonywanych jest 12 utworów muzycznych, z muzyką na żywo. Aktorka Magdalena Dąbrowska mówiła, że mimo iż nie są zespołem z teatru muzycznego, to muzyka "coraz bardziej z nich żyje i jest im bliska".

Audrey-roślina to teatralna lalka poruszana przez aktorki, różnych form lalek-roślin jest kilka; wszystkie autorstwa reżysera spektaklu Michaela Vogela. Dąbrowska powiedziała, że ciekawym doświadczeniem jest granie lalkami zaprojektowanymi przez Vogela, bo - jak dodała - często nie są to łatwe formy.

Spektakl jest propozycją dla młodzieży i dorosłych widzów. Kolejne spektakle będą grane w pierwszy weekend grudnia, następne na początku 2019 roku.

Musical, horror, muzyka na żywo. Długo oczekiwany "Little shop of horrors" w BTL-u

Anna Dycha, bialystokonline.pl, 28.11.2018

ROZWIŃ

Mięsiste postaci, nietuzinkowa scenografia i muzyka na żywo - to wszystko już za kilka dni w Białostockim Teatrze Lalek. Premiera spektaklu "Little shop of horror" zapowiada się niezwykle obiecująco.

W Białostockim Teatrze Lalek będzie miała miejsce premiera spektaklu "Little shop of horror".

- To była propozycja reżysera Michaela Vogla, by wystawić ten spektakl - tłumaczy Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. - Trzeba podkreślić, że Michael Vogel nie reżyseruje w zawodowym teatrze, a raczej związany jest z niezależnymi grupami. Współpracował m.in. z białostocką Grupą Coincidentia. Uznaliśmy, że to materiał-wyzwanie i jednocześnie taki rodzaj rozrywki, jakiej do tej pory w repertuarze BTL-u nie było.

Piosenki, ruch i dobra zabawa

Wszystko zaczyna się tak niewinnie: skromny właściciel kwiaciarni, Seymour, przypadkiem staje się właścicielem niezwykłej rośliny. Życie Seymoura zmienia się nie do poznania - z dnia na dzień staje się sławny, znany, podziwiany, zdobywa wybrankę swego serca - ale czy za to wszystko nie przyjdzie mu słono zapłacić?

Spektakl powstaje na podstawie filmu Rogera Cormana, według scenariusza Charlesa Griffitha. Pierwotnie wyprodukowano go w teatrze Orpheum w Nowym Jorku. Produkcja BTL-u utrzymana będzie w broadwayowsko-hollywoodzkim stylu, który zapewniają Howard Ashman - autor tekstów i piosenek oraz Alan Menken - autor muzyki. Ten duet stworzył takie disneyowskie hity jak "Mała syrenka", "Piękna i Bestia" czy "Alladyn".

- Wykonujemy 12 piosenek, jest też dużo scen grupowych i ruchu - mówi Błażej Piotrowski, który gra rolę Seymoura.

Oprócz niego w przedstawieniu występują także: Łucja Grzeszczyk, Kamila Wróbel-Malec, Ryszard Doliński, Krzysztof Bitdorf, Błażej Piotrowski, Magdalena Dąbrowska, Jakub Kwaśniewski, Bartosz Kwaśniewski, Bogusław Kasperuk. Tekst i piosenki przełożyła Katarzyna Siergiej, a przygotowaniem wokalnym aktorów zajął się Marcin Ozga.

Magdalena Dąbrowska przyznaje, że to nie jest prosty sceniczny materiał.

- Jest musicalowo, ale czasem zmieniamy konwencję na nieco bardziej rockową - wyjaśnia. - towarzyszy nam zespół, który gra na żywo. Na próbach było bardzo dużo pomysłów, jak to wszystko zgrabnie zagrać.

Dyrektor BTL-u Jacek Malinowski zwraca uwagę, że nie ma sztywnego podziału na "muzyków" i "aktorów". Chodzi o wymienianie się energią, wchodzenie w interakcję. Artyści staną się jednym scenicznym organizmem, ale będą też oddziaływać na siebie.

Wyjątkowa propozycja BTL-u

Nie tylko za reżyserię, ale też za przestrzeń sceniczną i lalki odpowiada Michael Vogel.

- Przygotował formy plastyczne, które są charakterystyczne dla jego twórczości - mówi Kamila Wróbel-Malec. - To specyficzne, oryginalne lalki, w tzw. "voglowym" stylu.

Jacek Malinowski dodaje: - Z konwencją stricte musicalową mamy w BTL-u po raz pierwszy do czynienia. Pokazy przedpremierowe, które odbyły się w zeszłym tygodniu, pokazały, że ta produkcja przyniosła widzom dużo zabawy.

Przypomina to, że musical powstawał w Ameryce epoki "dzieci kwiatów", kiedy były nastroje pacyfistyczne i zastanawiano się, jak rodzi się zło.

- Myślę, że wybór tego tytułu nie jest przypadkowy. Każdy z nas może zgodzić się na małe zło, które potem się rozrasta - mówi Malinowski.

Premiera spektaklu odbędzie się w piątek (30.11) o godz. 18.00. Kolejne pokazy: w sobotę i niedzielę (1-2.12) o godz. 18.00. Następne spektakle w styczniu i lutym 2019 r.

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Little Shop of Horrors - taka zabawa nie zdarza się co dzień

Jerzy Doroszkiewicz, "Kurier Poranny", 30.11.2018

ROZWIŃ

Michael Vogel wyreżyserował w BTL "Little Shop of Horrors". Musicalowa konwencja i żywy zespół gwarantują rozrywkę na najwyższym poziomie. Lalki też są, i to nie byle jakie. Tylko biletów brak.

(...)

Jak to w musicalach bywa, poszczególne scenki łączą piosenki i vice versa. Rock and rollowe hity, obowiązkowy duet miłosny, sceny zbiorowe - wszystko poprowadzone z przymrużeniem oka, a jednocześnie przez aktorów zagrane całkiem na poważnie. Tu nikt nie odpuszcza sobie śpiewania, czy nawet najmniejszego gestu albo miny. A są też prawdziwe perełki. Ot choćby zagranie głodu malutkiej Audrey 2 przy pomocy przeraźliwego pisku przez Kamilę Wróbel-Malec to przecież popis i sprawności animacji, i ogólnie pojętego warsztatu. A kunszt Michaela Vogla pozwala na oczach widzów rozlewać krew. Łucja Grzeszczyk współpracuje z Błażejem Piotrowskim - Seymourem w kwestii skarmiania krwiożerczego kwiatka z iście operetkową wprawą.

(...)

Mordercza roślina chce krwi. Brawurowy musical "Little shop of horrors"

Anna Dycha, bialystokonline.pl, 6.12.2018

ROZWIŃ

Takiego spektaklu jeszcze na scenie Białostockiego Teatru Lalek nie było. Mowa o musicalu-horrorze "Little shop of horrors". Zachwycającą realizację wyreżyserował pochodzący z Niemiec Michael Vogel.

Musical, makabreska, pastisz

Spektakl "Little shop of horrors" ma urok musicalowych produkcji, jednocześnie sporą dozę scenicznej makabreski, a wszystko to jest podlane pastiszowym sosem. Aktorzy śpiewają, tańczą i grają po kilka postaci. Zachwycają zarówno solo, jak i w scenach zbiorowych, które wymagają od nich ogromnej precyzji.

Musical postanowił zrealizować Michael Vogel. Zrobił to oczywiście w swoim stylu. On także odpowiada za przestrzeń sceniczną i lalki - jedyne w swoim rodzaju zaskakujące formy. Od małych, niepozornych, po całe plastyczne rozwiązania. Dla białostockich miłośników teatru Vogel nie jest postacią anonimową. Tworzony przez niego Figurentheater Wilde&Vogel zrealizował z Grupą Coincidentia kilka spektakli, m.in. "Faza REM Phase" oraz "Krabat". Tym razem Michael Vogel zdecydował się wyreżyserować produkcję w zawodowym teatrze.

- Ten spektakl był wyzwaniem i takim rodzajem rozrywki, jakiej do tej pory w repertuarze BTL-u nie było - mówił Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. - Z konwencją stricte musicalową mamy bowiem w BTL-u po raz pierwszy do czynienia. Ten musical powstawał w Ameryce epoki "dzieci kwiatów", w erze antywojennej, kiedy zastanawiano się, jak rodzi się zło. Myślę, że wybór tego tytułu przez Michaela Vogla nie był przypadkowy. Każdy z nas może zgodzić się na małe zło, które potem się rozrasta.

Dentysta-sadysta i Audrey 2 w akcji

Akcja "Little shop of horrors" rozgrywa się w złej dzielnicy. Jest ponuro, pada deszcz, nic nie nastraja optymistycznie. Pewnego dnia skromny właściciel kwiaciarni Seymour kupuje na chińskim bazarze dziwną roślinę, odmianę rosiczki. Na cześć wybranki swojego serca nazywa ją Audrey 2. Sytuacja jednak zaczyna się powoli wymykać spod kontroli, kiedy okazuje się, że roślina do życia potrzebuje... ludzkiej krwi. Im jest większa, tym zapotrzebowanie na krew ma większe. Życie Seymoura zmienia się nie do poznania - z dnia na dzień staje się sławny, znany, podziwiany, zdobywa wybrankę swego serca - ale czy za to wszystko nie przyjdzie mu słono zapłacić? W międzyczasie ginie dentysta-sadysta. Sam do pacjentów podchodził z siekierą i wiertarką, więc skończy pozbawiony palców, kończyn, a nawet głowy. Czego nie robi się dla krwiożerczej rośliny.

Widzowie otrzymują prawdziwą rozrywkę w stylu filmów klasy B. Wszak musical z tekstem i piosenkami Howarda Ashmana oraz muzyką Alana Menkena z 1982 roku, według którego zrealizowano białostocki spektakl, powstał na podstawie produkcji o ponad 20 lat wcześniejszej. Wyreżyserował ją Roger Corman, nazywany królem niskobudżetowych filmów. "Little shop of horrors" doczekało się także filmowego remake'u zatytułowanego "Krwiożercza roślina".

Roślina jest nienasycona

Prym na scenie wiedzie Błażej Piotrowski, który gra rolę Seymoura. Daje popis swoich szerokich teatralnych możliwości. Już we wcześniejszych spektaklach, choćby "Słomkowy kapelusz" czy "Texas Jim", udowodnił, że w stylistyce musicalowej czuje się jak ryba w wodzie. W "Little shop of horrors" jeszcze rozwinął skrzydła. Można odnieść wrażenie, że nie gra na 100, ale na 200 procent. Każde jego musicalowe wykonanie zachwyca. Widać, że ta konwencja mu służy. Ponadto świetny warsztat pozwala mu na zabawę musicalowym gatunkiem. Pastiszowy zestaw min i gestów, jaki tutaj prezentuje, jest naprawdę imponujący. Piotrowski udowadnia, że hollywoodzką produkcję można pokazać w inny, oryginalny sposób. Nie można tylko przekroczyć granicy. Ta sztuka się udała. Brawo.

Trzy aktorki nie pozostają za Błażejem Piotrowskim w tyle. Magdalena Dąbrowska wciela się w rolę uległej Audrey, która marzy o "małym domku". Jej akompaniament na klawiszu jest dodatkowym elementem do granej na żywo przez zespół muzyki. Z kolei Kamila Wróbel-Malec z precyzją animuje morderczą roślinę.

Jak tłumaczy, lalki w tym spektaklu są bardzo ciekawe i w oryginalny sposób użyte.

- Jeżeli ktoś nie jest przekonany do spektakli lalkowych albo myśli, że to będzie bajka, w której widać wyłącznie lalki a nie aktora, to koniecznie powinien zobaczyć to przedstawienie - mówi aktorka.

Wreszcie Łucja Grzeszczyk, która potrafi być zarówno Lady Makbet, jak i Dantonem, a nawet Reksiem, także tym po zderzeniu z tirem.

To aktorki tworzą imponujących rozmiarów konstrukcję, wykorzystując do tego dentystyczny fotel. Niepozorna na początku roślina budzi prawdziwe przerażenie. Niemała w tym też zasługa Ryszarda Dolińskiego, który użycza głosu krwiożerczej roślinie. Gdy dodamy do tego pogłos, zyskujemy klimat jak w horrorze.

Muzyka na żywo i spadające tulipany

Wielkim atutem przedstawienia jest muzyka wykonywana na żywo. Grają ją Bogusław Kasperuk, Jakub Kwaśniewski i Bartosz Kwaśniewski - czyli trzy czwarte nieistniejącego zespołu Zero-85 - wspomagani przez Krzysztofa Bitdorfa na trąbce. Jest musicalowo, ale momentami też jazzowo i rockowo. Między aktorami i muzykami dochodzi do interakcji - pracują jak jeden organizm, ale oddziałują na siebie.

Trzeba też zwrócić uwagę na przekład tekstu i piosenek autorstwa Katarzyny Siergiej. Aktorce udała się duża sztuka - zachowanie wymowy oryginału, a jednocześnie dodanie polskich smaczków, w stylu choćby Reksia.

Piorunujące wrażenie robią niektóre sceniczne rozwiązania, np. spadające z sufitu tulipany, które jak rzutki wbijają się w podłogę czy wreszcie dmuchane formy w finale spektaklu, które jak macki oplotą widzów. Przecież od krwiożerczej rośliny ciężko się uwolnić.

Ten spektakl to prawdziwe wydarzenie. Można się cieszyć, że w Białymstoku powstają takie produkcje. W związku z dużym zainteresowaniem przedstawieniem BTL wprowadził dodatkowe pokazy. Zaplanowano je w piątek (21.12) o godz. 19.00 i w sobotę (22.12) o godz. 17.00. Spektakl trwa 100 minut. Kolejna okazja, by zobaczyć "Little shop of horrors" nadarzy się w styczniu 2019 roku.

BTL ma "Mały sklep z okropnościami". Będzie duży przebój

Jerzy Doroszkiewicz, "Kurier Poranny", 6.12.2018

ROZWIŃ

(...)

Ta historia w zachodnim, nieco zblazowanym wszak świecie, cieszy się wielką popularnością. Pewnie po części za sprawą muzyki, ale też prostoty przekazu, która popycha nawet amatorskie trupy, do tworzenia mniej lub bardziej udanych inscenizacji. Dlaczegóż zatem ta w Białostockim Teatrze Lalek miałaby być jakaś wyjątkowa?

Ano właśnie dlatego, że posiłkując się komediowym horrorem mieszającym mit Fausta z nieskażonymi rozumem kretynkami z amerykańskich przedmieść podlanymi piosenkami z filmu "Grease" zabiera widzów w świat teatralnej umowności. Świat, w którym wydarzyć się może znacznie więcej niż w krainie gumowych kwiatów i przebierańców.

Tu niemiecki reżyser Michael Vogel, celowo postawił na minimalizm. Wystarczą detale, klasycznie dla tego twórcy zaprojektowane lalki i ogromne poczucie humoru, by pastisz horroru zamienić w kabaretowe szaleństwo. Młodzi aktorzy Białostockiego Teatru Lalek mają dystans i do siebie, i do tego tekstu. Katarzyna Siergiej przetłumaczyła "Little Shop of Horrors" jako "Mały sklep z okropnościami" łącznie z tekstami piosenek w sposób naturalny, pełen rytmu -w końcu sama jest aktorką, zatem wyczucie sceny - prawdy i fałszu - jej nie jest obce.

(...)

Opowieść o morderczej roślinie

Jakub Sosnowski, "Dziennik Teatralny", 22.12.2018

ROZWIŃ

Już nie trzeba jechać do Nowego Jorku, by obejrzeć brodwayowski musical „Little Shop of Horrors". Słynna, rozśpiewana opowieść o morderczej roślinie zawitała na polskie teatralne deski. To, co ten spektakl robi z widzami Białostockiego Teatru Lalek, jest nie do opisania. Wszyscy wychodzą z sali zarówno rozbawieni, jak też pozytywnie zszokowani.

Stworzyć przedstawienie, które zarówno będzie horrorem komediowym, jak też widowiskiem wypełnionym po brzegi świetnymi piosenkami, nie należy do rzeczy łatwych. Taką rozrywkową bombę udało się złożyć Michaelowi Vogelowi.

„Little Shop of Horrors" jest historią o tym jak krwiożercza roślina trafia w ręce roztargnionego, młodego właściciela kwiaciarni i jakie ma to skutki dla otoczenia. Monstrum z jednej strony służy Seymourowi, spełnia jego marzenia, z drugiej żąda za to działanie najwyższej ceny. Co wybierze bohater, własne szczęście, czy życie innych? Odpowiedź znajdą wszystkie osoby, które odwiedzą Białostocki Teatr Lalek.

Widowisko na pewno nie jest adresowane do widzów stroniących od horrorów. Może także obrazić gusta zapalonych miłośników strasznych filmów. Jednak miłośnicy groteski oraz niskobudżetowych produkcji filmowych o potworach będą zachwyceni. A to dlatego, że cała opowieść zaprezentowana jest w sposób prześmiewczy. W „Little Shop of Horrors" to wyścig ironii, prześmiewczych pomysłów oraz pastiszu gatunków. I tak przez ponad godzinę.

O tym jak doskonale udała się Michaelowi Vogelowi opowieść świadczą: gromki śmiech oraz brawa publiczności podczas i po przedstawieniu. Mimo dużej dawki absurdu i tematyki, przedstawienie wyzwala w widzach uczucie odprężenia. Co więcej, publiczność opuszczając salę rozmawia o tym, jak ładnie jest to zaśpiewane.

No właśnie, bo piosenki, wraz z muzyką na żywo, to najważniejsza część spektaklu. Zabawne teksty to jednak za mało, by zwrócić uwagę nawet najbardziej wymagającego odbiorcy. Trzeba je doskonale zaśpiewać. Aktorzy występujący w „Little Shop of Horrors" robią to znakomicie.

Na scenie widzimy znanego nie tylko białostockim miłośnikom teatru Ryszarda Dolińskiego. Towarzyszą mu Łucja Grzeszczyk, Magdalena Dąbrowska, Kamila Wróbel-Malec, Krzysztof Bitdorf, Jakub Kwaśniewski, Bartosz Kwaśniewski oraz Bogusław Kasperuk. Jednak żadne z wymienionych aktorów nie kradnie serca publiczności tak, jak Błażej Piotrowski. Znakomity aktor młodego pokolenia fenomenalnie wciela się w rolę Seymoura, ale też pokazuje swój talent wokalny. Piosenki w jego wykonaniu, to prawdziwy majstersztyk.

„Little Shop of Horrors" – to trzeba zobaczyć, niejednokrotnie.

Doskonały spektakl z przerażającym przesłaniem

Katarzyna Pilewska, dziennikteatralny.pl, 17.03.2021

ROZWIŃ

Nie byłam pewna czy ta recenzja powstanie. Idąc do Białostockiego Teatru Lalek na przedstawienie Little Shop of Horrors, zastanawiałam się czy moje słowa mogą być w jakiś sposób odkrywcze, w końcu premiera spektaklu odbyła się trzydziestego listopada 2019 roku. Jednakże, na (nie)szczęście przydarzyła się nam pandemia, która nadała spektaklowi zupełnie nowy kontekst. Przedstawienie pozostało wybitne, a nowe, wstrząsające znaczenie, nie pozostawiło mi żadnych wątpliwości co do chęci podzielenia się swoją opinią.

Reżyserem spektaklu i konstruktorem lalek jest niemiecki artysta Michael Vogel, natomiast aktorzy grający w spektaklu to dobrze znani białostockiej publiczności, Ryszard Doliński, Kamila Wróbel-Malec, Łucja Grzeszczyk, Magdalena Dąbrowska, Błażej Piotrowski oraz Krzysztof Bitdorf. Pierwszy raz The Little Shop of Horrors, wystawiane było w Orpheum Theatre w Nowym Jorku.

Fabuła spektaklu jest stosunkowo prosta: Seymour, młody mężczyzna prowadzący kwiaciarnię w Złej Dzielnicy, kupuje niepozorną roślinę. Nadaje jej imię Audrey II – na cześć jego nieodwzajemnionej miłości, współpracującej z nim, młodej kobiety. Okazuję się, że roślinka nie dość, że potrafi komunikować się z właścicielem, to jeszcze ma wyjątkowe wymagania – do przeżycia potrzebuje krwi. Chłopak początkowo pozostaje jej jedynym żywicielem, ale z biegiem czasu wraz z rośliną wzrastają jej wymagania i głód. Saymour decyduje się na zabicie dentysty, brutalnego partnera Audrey. Roślina staje coraz większa, inteligentniejsza, żądna krwi, aż w końcu to ona przejmuje władzę nad właścicielem, pożerając jego ukochaną, niszcząc kwiaciarnię, a na końcu zabijając także samego chłopaka.

Fabuła spektaklu stwarza olbrzymie możliwości wykorzystania form lalkowych, co zostało dostrzeżone przez reżysera i trzeba przyznać, że działa to doskonale. Widzowie są świadkami aż trzech różnych form rośliny. Na początku Audrey II, animowana przez Kamilę Wróbel-Malec jest drobna i urocza. Aktorka całą uwagę poświęca maleńkiej, prostej lalce do złudzenia przypominającej prawdziwy kwiat, dzięki czemu widz może skupić się tylko na formie. Audrey II wydaje się być krucha, a aktorzy traktujący ją z uwagą i delikatnością tylko umacniają w widzach to odczucie.

Kolejna forma animowana jest przez trzy aktorki. Wzrost rośliny jest widoczny, ale dzięki wybranej lalce – marionetce, nadal wydaje się być łatwa do zniszczenia i słabsza niż człowiek. Aktorki w wybitny sposób nadają lalce życie, mimo trudnego zadania prowadzenia jednej formy przez trzy osoby. Późniejszy wygląd kwiatka zdecydowanie różni się od poprzednich – Audrey II składa się z ciał aktorek, gdzieniegdzie zakrytych zielonym materiałem – dzięki czemu sprawia ona monstrualne wrażenie. Po raz pierwszy od początku spektaklu, jest większa niż jej właściciel, a tym samym – potężniejsza. Warto wspomnieć także, że początkowo głosu roślinie użycza Kamila Wróbel-Malec, żeby później to zadanie odstąpić Ryszardowi Dolińskiemu. Kontrast jest olbrzymi, bardzo interesujący i nie pozostawia złudzeń, z jak potężnym bohaterem przyjdzie się zmierzyć Saymourowi.

Olbrzymią rolę w spektaklu gra warstwa muzyczna. Pojawia się aż dwanaście piosenek (muzykę do Little Shop of Horror napisał Alan Menken, a teksty Howard Ashman) są bardzo zróżnicowane, od skocznych popowych utworów grupowych, po liryczne solówki. Napędzają akcję i nadają spektaklowi rytmu. Utwór wykonywany przez Błażeja Piotrowskiego, podczas przedstawienia postaci dentysty, to właściwie parominutowe show, zabawne, widowiskowe i przedstawiające doskonałą choreografię. Warto zwrócić także uwagę, że muzyka w spektaklu jest grana na żywo, dzięki czemu całość nabiera wręcz koncertowego wydźwięku. Mimo, że aktorzy nie są profesjonalnymi wokalistami, nie jest to odczuwalne, a momenty w których zdarza się ewentualny fałsz, sami obśmiewają, puszczając tym samym oko do widowni. Bardzo duże wrażenie robi także fakt, że Magdalena Dąbrowska – aktorka grająca Audrey, często sama zasiada przy pianinie akompaniując sobie lub pozostałym aktorom.

Jedną z największych zalet Little Shop of Horrors jest odwaga jaką wykazali się twórcy – aktorzy improwizują, niektóre z kwestii padają na bieżąco, na przykład w odpowiedzi na reakcję publiczności. Podczas spektaklu Ryszard Doliński sam zarządza przerwę na jedzenie, Kamila Wróbel-Malec zachęca publiczność do kupienia nasionek, a Błażej Piotrowski komentuje na bieżąco poczynania jego kolegów. Aktorzy nie chowają się za formami lalkowymi, które animują – wręcz przeciwnie, ich ciała nadają formom dodatkowe znaczenia i dopełniają je. Zmiany kostiumów czy scenografii – to wszystko odbywa się na scenie. Dzięki temu spektakl nie jest infantylny, artyści nie próbują oszukać widza tylko wprost ujawniają rozwijające się formy.

Poza wymienionymi wyżej doskonałymi zabiegami reżyserskimi, to co przyprawiło mnie o największe emocje to zdecydowanie wydźwięk całego spektaklu w kontekście z którym przyszło nam się mierzyć już od ponad roku – pandemii. Audrey II na początku jest niepozorna, wzbudza duże emocje, przynosi Seymourowi sławę, ale nikogo nie przeraża. Przez jej niewielkie rozmiary, nie stwarza wrażenia, że powinniśmy się czegokolwiek obawiać. Jednakże, spektakl doskonale przedstawia fakt jak coś tak drobnego może urosnąć do monstrualnych rozmiarów i stać się zagrożeniem dla życia. Roślina staje się potężniejsza niż jej opiekun, potężniejsza niż ludzie, teatr, a potem cały świat. Bardzo znaczący są macki, które nagle wybuchają ze ścian i wpadają w publiczność – Audrey II zaczęła atakować także nas. Poczucie bezradności, świadomości, że sami hodujemy taką roślinę codziennie jest porażające. Dzięki ogólnemu komediowemu wydźwiękowi całego przedstawienia, mnogości piosenek, kolorowej scenografii, uderzenie z którym widz mierzy się na koniec spektaklu jest potężne i zapierające dech.

Finałowa scena, w której Ryszard Doliński unosi w dłoni maleńką formę, coś co jeszcze nie jest Audrey II, ale wkrótce się nią stanie i z lekceważeniem wzrusza ramionami, przyprawia o dreszcze i zmusza do zadania pytania – czy czasem my sami nie byliśmy, a może jesteśmy dokładnie tak samo obojętni i nieświadomi tego co nas czeka?

MULTIMEDIA

odtwórz LITTLE SHOP OF HORRORS - trailer
LITTLE SHOP OF HORRORS - trailer
relacja Olgi Gordiejew
Rozśpiewany horror w BTL - "Little Shop of Horrors"

HISTORIA / HISTORY

2019 r. X Międzynarodowy Festiwal Teatrów Ożywionej Formy MASKARADA 2019 w Rzeszowie

ROZWIŃ

RIDER TECHNICZNY / TECHNICAL RIDER

RIDER TECHNICZNY
LITTLE SHOP OF HORRORS
POBIERZ

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt