Zobacz opis Zobacz opis sztuki: PIĘKNA I BESTIA
Kategoria BTL Klasyka
KATEGORIA WIEKOWA Dla rodziny
CZAS TRWANIA 60 minut

PIĘKNA I BESTIA

OPIS / OVERVIEW

PIĘKNA I BESTIA

wg Jana Ośnicy / according to Jan Ośnica

Był sobie Kupiec, imieniem Gwido. Miał trzy piękne córki – o ile jednak wszystkie trzy były piękne z wyglądu, o tyle z serca – tylko najmłodsza.

Pewnego razu Kupiec zmuszony był wyjechać. Niestety podróż okazała się wielce niebezpieczna – nieszczęsny Gwido ocalał wyłącznie dzięki gościnności pewnego niezwykłego Gospodarza, zwanego – z racji swego wyglądu jak i charakteru – Bestyją. Los chciał jednak, że Kupiec naraził się swemu wybawcy, przez co miał ponieść najcięższą karę, chyba że… Chyba że Jego najmłodsza Córka zgodziłaby się przyjść do Bestyi za niego…

Tak właśnie zaczyna się nasza baśń – opowieść o miłości, oddaniu i dobru, które ma przecież każdy z nas – czasami trzeba je tylko odszukać...

 

There is a Merchant named Gwido. He has three beautiful daughters – as long as all three are beautiful in appearance, only the youngest has her heart in the right place.

Once the Merchant is forced to leave. Unfortunately, the journey turns out to be very dangerous – the miserable Gwido survived only thanks to the hospitality of a phenomenal Host, called – due to his appearance and character – the Beast. As fate would have it… the Merchant fall into disfavor with his savior, so he is supposed to be punished, unless… Unless his youngest daughter agree to come to the Beast in his stead.

This is how our fairy tale begins – the story of love, allegiance and goodness that everyone of us has – sometimes we just have to find them.

6 listopada 2016
Premiera "Pięknej i Bestii"
Zobacz
3 listopada 2016
Konferencja prasowa przed premierą "Pięknej i Bestii"
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

reżyseria / direction
Braňo Mazúch (Słowacja)
scenografia / scenography
Jan Polívka (Czechy)
muzyka / music
Jan Čtvrtník (Czechy)
konsultant planu lalkowego /puppet stage consultant
światło / light
Bogusław Kasperuk
dźwięk / sound
Jarosław Bartnicki

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

Uniwersalna baśń, ciekawe lalki i muzyka na żywo. "Piękna i Bestia" w BTL-u

Anna Dycha, bialystokonline.pl, 4.11.2016

ROZWIŃ

Klasyczną baśń w formule lakowej będzie można obejrzeć w Białostockim Teatrze Lalek. W niedzielę (6.11) premiera spektaklu "Piękna i Bestia".

- Będzie to baśń w ujęciu polskiego dramaturga Jana Ośnicy - wyjaśnia Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. - W formule lalkowej wykorzystane zostaną lalki jawajki.

Spektakl będzie efektem współpracy słowackiego - choć mieszkającego w Pradze - reżysera Braňo Mazúcha oraz twórców z Czech - Jana Polívki (autora scenografii) i Jana Čtvrtníka (autora muzyki) oraz aktorów BTL-u.

Baśń ciągle aktualna

- Kiedy mamy do czynienia z klasyczną baśnią, musimy pokazać ją w aktualnym kontekście - mówi Braňo Mazúch. - Szukamy w tej baśni sensu, który jest ciągle aktualny. Chcemy, by nasza propozycja była zrozumiała dla współczesnego widza.

"Piękna i Bestia" to historia kupca Gwido i jego trzech córek. O ile wszystkie trzy były piękne z wyglądu, o tyle z serca - tylko najmłodsza. Pewnego razu kupiec zmuszony był wyjechać. Niestety podróż okazała się wielce niebezpieczna - nieszczęsny Gwido ocalał wyłącznie dzięki gościnności pewnego niezwykłego Gospodarza, zwanego - z racji swego wyglądu jak i charakteru - Bestyją. Los chciał jednak, że kupiec naraził się swemu wybawcy, przez co miał ponieść najcięższą karę, chyba że jego najmłodsza córka zgodziłaby się zamieszkać z Bestyją.

Jak dzisiaj rozumieć tę baśń?

- To opowieść nie tylko o pięknie zewnętrznym, ale o dobru, które mamy wewnątrz. Miłość i oddanie - tych tematów również dotyka "Piękna i Bestia" - tłumaczy reżyser.

W spektaklu wykorzystane są lalki jawajki. To niejako symbol dobra - grają postaci prawe. Gdy przeobrażają się w bestię, zastępuje je żywy aktor. Spektakl rozgrywa się więc w dwóch warstwach - lalkowej i aktorskiej. Jak wyjaśnia reżyser, zdecydował się na jawajki ze względu na ich delikatność, eteryczność.

Plastyczna scenografia i muzyka "na żywo"

Scenografia spektaklu jest bardzo plastyczna, ulega transformacji.

- Została przystosowana do przestrzeni - zarówno do planu lalkowego, jak i aktorskiego - mówi o scenografii jej autor - Jan Polívka.

Wykorzystana w spektaklu lalka jawajka pokazana jest w niekonwencjonalny sposób. Pojawia się na różnych poziomach. Zwykle aktor operuje nią nad swoją głową, tutaj aktorzy próbują łamać tę konwencję.

W przedstawieniu występują: Małgorzata Płońska, Iwona Szczęsna, Izabela Maria Wilczewska, Krzysztof Bitdorf, Jacek Dojlidko, Zbigniew Litwińczuk, Mateusz Smaczny i Adam Zieleniecki.

W spektaklu zabrzmi muzyka "na żywo", która będzie współdziałać z dialogami na scenie. Zagrają ją sami aktorzy na nietradycyjnych instrumentach.

Przedstawienie trwa około godziny, jest przeznaczone dla dzieci od 6. roku życia wzwyż.

BTL wystawia spektakl Piękna i bestia

Anna Kopeć, "Kurier Poranny", 3.11.2016

ROZWIŃ

Polsko-czesko-słowacka produkcja w repertuarze Białostockiego Teatru Lalek. W niedzielę premiera baśni Piękna i bestia.

Sztuka Jana Ośnicy oparta na ludowej bajce to najnowsza propozycja Białostockiego Teatru Lalek dla młodszych widzów i ich rodziców. „Piękna i Bestia” uświadamia, że miłość jest siłą, która przewartościowuje życie. Nie zawsze pojawia się nagle, czasem trzeba do niej dojrzeć, by potem móc rozkoszować się jej owocami. Tytułowi bohaterowie sztuki muszą zmierzyć się z zawiścią, lękiem, głupotą i próżnością. Konfrontując się z przeciwnościami, dokonują wyborów, które odmienią ich życie.

Białostocką wersję tej opowieści przygotowuje zespół aktorski pod okiem twórców zza południowej granicy. Sztukę reżyseruje Braňo Mazúch ze Słowacji, scenografię przygotował Jan Polívka z Czech, a muzykę skomponował Jan Čtvrtník także z Czech.

- Zależało nam na tym by nie był tylko karnawał znanych postaci z filmów animowanych. To opowieść o sensie dobra, że nie jest ważne by być pięknym na zewnątrz, istotnym jest być pięknym i dobrym wewnątrz - mówi Braňo Mazúch.

W spektaklu grają lalki jawajki. Ale ważny jest tu także plan aktorski.

- Jawajki mają pewną delikatność, eteryczność. Chciałem pokazać jak duży tworzą kontrast w olbrzymiej przestrzeni dużej sceny - mówi reżyser.

Ważnym elementem spektaklu jest muzyka, która będzie tworzona przez aktorów.

- Zdecydowaliśmy się wykorzystać żywą muzykę, która jest w stanie komunikować się z aktorami i działać z sytuacjami na scenie. Nietradycyjne instrumenty akcentują scenografię i spirytualny sens tej powieści - mówi kompozytor Jan Čtvrtník.

Jawajkowa premiera "Pięknej i Bestia"

PAP, 7.11.2016

ROZWIŃ

Premiera spektaklu na podstawie baśni "Piękna i Bestia" wg tekstu Jana Ośnicy odbyła się w niedzielę w Białostockim Teatrze Lalek. Przedstawienie zostało zagrane klasycznymi lalkami - jawajkami.

Spektakl w Białostockim Teatrze Lalek (BTL) to polsko-słowacko-czeska produkcja; wyreżyserował go słowacki artysta Brano Mazuch. Jak powiedział na konferencji prasowej dyrektor BTL Jacek Malinowski, "Piękna i Bestia" to klasyka baśni, która w ujęciu polskiego dramaturga Jana Ośnicy jest niezwykle ciekawa. A to, co zwraca szczególną uwagę to stylizowany język, który "jest nieco odległy od naszych czasów, tu język jest bogaty, a nie skrótowy jak SMS" - wyjaśnił.

Reżyser Mazuch przekonywał, że sięgając po baśń, trzeba ją pokazać w aktualnych kontekstach. - Zależało nam na tym, by nie był to tylko karnawał znanych postaci z filmów animowanych. To opowieść o sensie dobra, że nie jest ważne, by być pięknym na zewnątrz, istotnym jest być pięknym i dobrym wewnątrz - dodał.

W spektaklu grają klasyczne lalki jawajki. Mazuch mówił, że lalki przedstawiają ludzi, którzy zachowują się dobrze lub źle. - Kiedy lalka zachowuje się źle, zmienia się w bestię, w człowieka - w aktora w żywym planie - dodał. Zdaniem Malinowskiego siłą spektaklu jest, że lalki w grają nie tylko klasycznie, czyli za parawanem, ale pojawiają się na różnych poziomach sceny.

Muzyka w przedstawieniu jest grana na żywo. Jak wyjaśnił jej kompozytor, czeski muzyk Jan Cztvrtnik, chodziło o wykorzystanie "żywej" muzyki, która jest w stanie działać razem z aktorem na scenie. Dodał, że tę muzykę na żywo tworzą i grają sami aktorzy, czasami przy pomocy różnych instrumentów, czasami przy pomocy własnego ruchu czy głosu.

Scenografię stworzył czeski artysta Jan Polivka. Powiedział, że zależało mu na stworzeniu scenografii, która jest plastyczna, a do tego dostosowana do planu lalkowego i ludzkiego.

Spektakl trwa ok. godziny, będzie grany w teatrze w listopadzie i grudniu.

Liczy się miłość i to, co w środku. Międzynarodowa "Piękna i Bestia"

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 5.11.2016

ROZWIŃ

Czesi, Słowacy i Polacy, a do tego "Piękna i Bestia". Międzynarodowy kolektyw dopina nowy spektakl na scenie Białostockiego Teatru Lalek. Będzie o miłości, wartościach i ciemnej stronie człowieka. Dla wszystkich widzów od lat sześciu wzwyż. Premiera - w niedzielę (6.11) o godz. 16

Nie będzie to jednak wersja "Pięknej i Bestii", do której przyzwyczaił nas Disney. Twórcy nie chcą pokazać galerii postaci znanych z filmów animowanych - idą dalej, sięgają po tekst Jana Ośnicy oparty na ludowej bajce. To historia kupca Gwido, który miał trzy piękne córki. Jako że charaktery w bajce bywają mroczne i jasne, i nic nie jest takie oczywiste, jak się wydaje, tak i tu mamy mocny podział, również między siostrami. Jedna jest dobra, dwie myślą tylko o sobie, co widać w sytuacji ekstremalnej, do której pewnego dnia dojdzie.

Oto kupiec Gwido wraca z niedobrą nowiną. Przeżył trudne wydarzenia podczas podróży, uszedł z życiem, ale coś za coś. Pewien Gospodarz, zwany Bestyją, który pozwolił mu przeżyć, postawił ultimatum. Kupiec przeżyje, jeśli do Bestyi przyjdzie najmłodsza córka Gwido. Co z tym zrobić?

Ciemne i jasne strony

- Głównym tematem naszego spektaklu, podobnie jak u Jana Ośnicy, jest przesłanie: najważniejsze to być dobrym i wiernym. Liczy się to, co wewnątrz. Nieważne jest, kto jest kim i jak wygląda - mówi Brano Mazuch, słowacki reżyser mieszkający w Pradze. - To miłość jest najistotniejsza, ona przewartościowuje życie bohaterów. Przygotowujemy przedstawienie we współczesnej formie, ale zachowujemy klasyczne elementy, tak jak choćby język Jana Ośnicy.

- Język, stylizowany na odległy naszej epoce, ale jednocześnie bardzo pięknie brzmiący, to walor tej inscenizacji. Nie jest skrótowy jak esemes, to ma duże znaczenie edukacyjne - mówi Jacek Malinowski, szef Białostockiego Teatru Lalek.

Najnowsze przedstawienie BTL zrealizowane jest w planie żywym i lalkowym. Postać Pięknej, podobnie jak jej siostry, jest lalką-jawajką, ale już Bestia nie ma konkretnej formy. Z kolei żywy plan, jak mówi reżyser, ma reprezentować ciemną stronę człowieka.

Dlaczego jawajka?

- Baśniowy tekst bywa trudny do przedstawienia, czasem jest toporny. W jego przeniesieniu na scenę pomagają lalki jawajki, które są delikatne, mają w sobie eteryczność - mówi scenograf spektaklu, Jan Polivka, Czech, który już wcześniej współpracował z BTL. - Scenografia jest abstrakcyjna , ale i symboliczna. Symboliczny jest np. wielki świecznik, który jest też koroną, bardzo szybko może stać się też łożem.

Nietradycyjne akcesoria

Istotna jest gra świateł (Bogusław Kasperuk), która dodaje spektaklowi magii, odbija się na załamaniach tkaniny. I oczywiście muzyka. Tworzona na żywo, czasem z niczego, przy pomocy aktorów. Jeden z nich, Krzysztof Bitdorf, siedzi np. pod sceną i wprawia w ruch duże piszczałki i małe cymbałki. Ale czasem muzyką może być szmer wzmocniony przez mikrofon.

- Zdecydowaliśmy się użyć nietradycyjnych akcesoriów muzycznych, z których niektóre nie były jeszcze wykorzystane na scenie. Muzyka akcentuje scenografię, koreluje z grą aktorską, podkreśla metafizyczny sens tej opowieści - mówi Jan Ctvrtnik, czeski kompozytor.

W białostockiej inscenizacji usłyszymy też słynny wiersz Mickiewicza, w którym tytułowa bohaterka żali się: "Gdy się nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę...".

Na scenie pojawią się aktorzy: Izabela Maria Wilczewska, Małgorzata Płońska, Iwona Szczęsna, Krzysztof Bitdorf, Jacek Dojlidko, Zbigniew Litwińczuk, Mateusz Smaczny i Adam Zieleniecki.

Spektakl trwa około godziny, przeznaczony jest dla dzieci (i starszych) od 6 lat w górę.

Premiera - już w niedzielę (6.11) o godz. 16. Kolejne spektakle: 8, 9, 10, 11 i 30 listopada oraz 1, 2, 3, 4, 5 grudnia

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Piękna i Bestia w jednym stali domu. Prawie jak muzyczny thriller

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 7.11.2016

ROZWIŃ

Jest tajemniczo, jest mrocznie, jest intrygująco. Piękna jest piękna, Bestii nie widać prawie w ogóle, ale za to jak słychać! Malowany świstem, brzękiem, zgrzytem, szeptem spektakl w Białostockim Teatrze Lalek pełen jest niepokojących, ale i figlarnych dźwięków. Generowanych na żywo, budujących klimat. Bo klimat "Piękna i Bestia" naprawdę ma.

Z połączenia sił Czechów (scenograf i kompozytor), Słowaka (reżyser) i Polaków (aktorzy, operator światłem) wyszła prosta, nieprzekombinowana antydisneyowska wersja znanej baśni o dobrej dziewczynie i złej bestii, która tak naprawdę zła nie jest, skrywa gorące serce i zupełnie inną fizjonomię, tylko nie każdemu dane jest je odkryć.

Może to międzynarodowy twórczy konglomerat sprawił, że najnowsza premiera w BTL w reż. Brano Mazucha jest dość nietypowa. Łączy nieoczywiste nastroje (jest w niej i strasznie, i śmiesznie). Zestawia staroświecki, anachroniczny, a jednak ciągle piękny język - z muzycznymi zabawami na scenie. A do tego pokazuje teatr od podszewki, jednocześnie pobudzając wyobraźnię. Nieważne, że wszystko jest jasne i widać cały proces tchnięcia życia w lalkę (postacie w czarnych płaszczach animują jawajki na oczach widowni), skoro wszystko to jest okraszone takimi dodatkowymi zabiegami inscenizacyjnymi (m.in. lecące z nieba płatki róż), że złudzenie czarowności nadal się utrzymuje. A nawet rośnie. Zaś umowność pewnych scen też może być atrakcyjna. Podobnie jak prostota w budowaniu opowieści, która jest tu dużą siłą.

Świecznik do zagrania

Okazuje się, że styk świata realnego i nierealnego zbudować można za pomocą kilku symbolicznych rekwizytów, paru lalek, światła, czy fruwających kotar, które gdy trzeba uformują się w sprzęty w domu kupca, na zamku Bestyi, czy też w bezkształtną postać tego ostatniego (scenografia - Jan Polivka). Klimat tworzy też światło (Bogusław Kasperuk). I oczywiście muzyka (Jan Ctvrtnik). Muzyka niezwykła, generowana przez aktorów na scenie (głównie przez Krzysztofa Bitdorfa) w zupełnie nieoczywistych momentach i miejscach. Zagrać można na wielkich świecznikach (które w zależności od sceny i konfiguracji stają się łożem, symbolem władzy, ciężarem klątwy), długich tubach, piszczałkach, świstawkach i cymbałkach, uderzając w dziwne, nie kojarzące się z muzyką ustrojstwa.

Tak powstaje tygiel niepokojących dźwięków, które znakomicie ilustrują nastrój danej chwili - słychać więc mroczną kakofonię, a za chwilę przełamuje je na chwilę figlarne plumkanie. W jednej chwili brzmienia powodują, że mamy złudzenie, iż postać na scenie obija się o ściany jakichś ponurych kazamatów (a to tylko kotary). W innej scenie główna bohaterka huśtając się na tych samych zasłonach cieszy się chwilą, jest radosna, co znajduje też wyraz w muzyce.

Wszystko to tworzy tło prostej opowieści opartej na tekście Jana Ośnicy, inspirowanym ludową bajką. To historia Kupca Gwido, który miał trzy piękne córki. Jako że charaktery w bajce bywają mroczne i jasne, i nic nie jest takie oczywiste, jak się wydaje, tak i tu mamy mocny podział, również między siostrami. Jedna jest dobra (Izabela Wilczewska), dwie myślą tylko o sobie, co widać w sytuacji ekstremalnej, do której pewnego dnia dojdzie.

Oto kupiec Gwido (Adam Zieleniecki) wraca z niedobrą nowiną. Przeżył trudne wydarzenia podczas podróży, uszedł z życiem, ale coś za coś. Pewien Gospodarz, zwany Bestyją, który pozwolił mu przeżyć, postawił ultimatum. Kupiec przeżyje, jeśli do Bestyi przyjdzie najmłodsza córka Gwido i odda za niego życie. I co tu zrobić?...

Z ukontentowaniem, wielce zadziwiona

W tej historii swoje miejsce ma Narrator (Zbigniew Litwińczuk), ktoś na kształt filozofa, który trochę pogdera, coś od siebie wyszepcze, czasem uporządkuje opowieść. Chodzi między bohaterami niczym twórca, ma wpływ na popychanie opowieści do przodu, komentuje. Bestyja wcale nie jest przeformatowany z Bestii - to pełnoprawna, tyle że staropolska nazwa głównego bohatera. Nie ma w tym żadnej pomyłki. Tak, jak w tym, że bohaterowie używają określeń, które dla młodszych mogą być niezrozumiałe - jak choćby "słucham z ukontentowaniem". Główna bohaterka wyśpiewuje zaś słynny wiersz Mickiewicza, w którym żali się: "Gdy się nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę...", sypią się stare wyrazy, których dziś już rzadko kto używa.

A jednak nawet ci najmłodsi siedzą wbici w fotele (niektórzy ściskając zapewne z przestrachem rękę rodzica) i słuchają. Tu wszystko do siebie pasuje. I język (trochę pod prąd i w sumie wbrew wszystkiemu, bo łatwiej jest zrobić bajkę dla dzieci od 6 lat wzwyż z użyciem nowoczesnych fraz, niż sięgać po stare jak w tym spektaklu). I muzyka, której nie powstydziłby się jakiś uznany free-jazzman i twórca muzyki improwizowanej.

Postaci mimo krótkich lakonicznych zdań do wypowiedzenia mają ciekawie zarysowane charaktery - m.in. paskudne siostry tytułowej bohaterki (Małgorzata Płońska i Iwona Szczęsna) i ich nie mniej paskudni zadufani w sobie mężowie.

Jak w każdej porządnej bajce, jest też przesłanie: najważniejsze to być dobrym i wiernym, liczy się to, co wewnątrz, nieważne jest, kto jest kim i jak wygląda. Bo nic nie jest takie, jak się na początku wydaje, co Bestyja w finale udowodni.

Piękna i Bestia, czyli niebezpieczne kobiety

Jerzy Doroszkiewicz, "Kurier Poranny", 8.11.2016

ROZWIŃ

Najnowsza premiera Białostockiego Teatru Lalek - „Piękna i Bestia” to popis międzynarodowego kunsztu lalkarzy – twórców cudownego teatru wyobraźni, gdzie niemożliwe staje się realne, wręcz namacalne.

Słowacki reżyser Braňo Mazúch wziął na warsztat w Białostockim Teatrze Lalek tradycyjną mroczną baśń, w dodatku w ujęciu polskiego dramaturga Jana Ośnicy. Ta „Piękna i Bestia” to tekst posługujący się archaizmami, niekoniecznie zrozumiałymi dla sześciolatków. Za to na scenie przedstawiony tak, że trzeba być zupełnie bez serca, by nie zrozumieć przesłania.

Białostocka, a tak naprawdę czesko-polsko-słowacka adaptacja to fantastyczne połączenie scenografii z muzyką, grą lalką i grą aktorską. Tu każdy rekwizyt może mieć kilka znaczeń. Ufam, że nie zdradzę zbyt wiele, jeśli napiszę, że na początku rolę instrumentów grają nawet kandelabry. Tajemniczą postacią przez większość spektaklu stanowi Krzysztof Bitdorf współtworzący dźwiękowe tło, grający na po części specjalnie skonstruowanych do tego spektaklu instrumentach, robiący burzę kawałkiem blachy. Warto podglądać jego pracę podczas przedstawienia, bo to i zabawne i jednocześnie ukazujące kulisy powstawania efektów dźwiękowych.

Muzyka w „Pięknej i Bestii” odgrywa niebagatelną rolę. Jan Čtvrtník angażuje w jej wykonanie praktycznie cały zespół aktorski, a jedna ze scen, anektująca na potrzeby pięknej wielogłosowej kompozycji niemal cały teatr, zachwyca pomysłowością. Białostoccy aktorzy zamieniają się w prawdziwą średniowieczną orkiestrę.

Wracając do genialnej w swej prostocie i wielofunkcyjności scenografii – wspomniane kandelabry i wielkie zasłony to w zasadzie jedyne rekwizyty, a zamieniają się to w łoże, to w zamkowe komnaty, to wręcz w upiorne tło do popisów Bestyi (bo tak każę się tytułować w tekście Ośnicy). Płochliwe dzieci nie raz będą miały okazję chować się pod teatralnymi fotelami w czasie spektaklu. Czech Jan Polivka to zdecydowanie wizjoner sceny, który potrafi zilustrować sen tytułowej Pięknej kilkoma tuzinami zawieszonych w powietrzu róż. Bo przecież od pojedynczej róży ta historia się zaczyna.

Dwie starsze siostry (Małgorzata Płońska i Iwona Szczęsna) świetnie bawią się grając wyrachowane córeczki, które los ukaże nieudanymi zamążpójściami, Adam Zieleniecki w roli strapionego i kochającego ojca jest jak zawsze opoką tej sceny, zaś obdarzony głębokim głosem Zbigniew Litwińczuk idealnie sprawdza się nie tylko w roli bajarza. Nieco mniej do zagrania mają Mateusz Smaczny i Jacek Dojlidko, ale w scenie nocnej burzy wraz z całym zespołem tworzą fantastyczną scenę zbiorową, a i ich wkład w muzykę płynącą ze sceny jest niepośledni.

Starsze siostry Pulcheryi, czyli Pięknej są w tej sztuce owymi niebezpiecznymi kobietami. Chciwe, zazdrosne, nie wahają się poświęcić życia ojca za skrzynię klejnotów, z czystej zawiści obejrzałyby też śmierć najpiękniejszej i najmłodszej spośród rodzeństwa. Przypominająca nieco z twarzy bohaterki mangi Pulcheryja w ręku Izabeli Marii Wilczewskiej okazuje się być z nich wszystkich najniebezpieczniejszą. Jako postać spektaklu jest klasyczną kobietą. Uczuciową, ale i impulsywną. Godzi się umrzeć za ojca, ale kiedy ma szansę na dostatnie życie, zwodzi Bestyję doprowadzając monstrum niemal do śmierci. Ustami aktorki śpiewa cudowne pieśni, i trzeba przyznać, że jawajka - z nieruchomą przecież twarzą złączona z mimiką i grą ciałem Wilczewskiej są na scenie jednością. Nie tylko Bestyja dla tego uosobienia cokolwiek demonicznej niewinności połączonej z kuszącą sylwetką straciłaby rozum. A zatem „Piękna i Bestia” to nie tylko opowieść o niebezpieczeństwach zbytniej pychy, ale też o… niebezpiecznych kobietach.

Opowiedziana w cudownie teatralny sposób, wypełniona muzyką rodząca się a oczach widzów, z nieprzemijającym przesłaniem i dla dzieci, i dla rodziców.

Opowieść (nie tylko) dla dzieci

Monika Woronicz, teatrdlawas.pl, 14.11.2016

ROZWIŃ

„Piękna i bestia” jest historią o najpiękniejszej miłości, o której w głębi serca marzy każdy z nas. Historią o miłości bezwarunkowej, szczerej, która - w dzisiejszym świecie, zdeterminowanym kultem fizycznego piękna - zdaje się być niemożliwa.

Aktorzy Białostockiego Teatru Lalek zabierają widza w podróż na Bliski Wschód do krainy marzeń, ideałów, do świata, gdzie każdy czyn czeka należyta zapłata. Spektakl przekazuje widzom (nie tylko tym najmłodszym) unikalne prawdy o świecie oraz piękną prawdę, że w każdym z nas ukryte jest dobro, o które warto zawalczyć.

Wirujące wśród arabskich zasłon laleczki, Piękna obsypywana płatkami róż - to tylko niektóre z walorów estetycznych przedstawienia, które przede wszystkim jest bardzo, bardzo ładne pod względem wizualnym.

Spektakl został stworzony za pomocą jawajek - lalek z głowami osadzonymi na kiju i z ruchomymi rączkami animowanymi za pomocą drutów. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie do historii postaci narratora, który nakreśla i objaśnia bieg obserwowanej historii.

Na uwagę zasługuje również fakt, że wszystkie dźwięki w przedstawieniu pochodzą bezpośrednio ze sceny. Nieważne, czy mowa tu o odgłosach burzy, hulania wiatru, kroków Bestii w opuszczonym pałacu. Aktorzy posługują się kawałkami blachy, dzwonkami, egzotycznymi trąbami czy nawet szablami i metalowymi świecznikami.

Jedynym słabym punktem przedstawienia był zabieg włączenia do scenariusza tekstów Adama Mickiewicza, które do orientalnej dekoracji po prostu nie pasują. Ten drobny mankament nie ujmuje jednak uroku całemu widowisku.

Dobry spektakl dla dzieci to taki, który spodoba się również dorosłym - „Piękna i bestia” Białostockiego Teatru Lalek zdecydowanie do takich należy!

MULTIMEDIA

odtwórz Trailer spektaklu "Piękna i Bestia"
Trailer spektaklu "Piękna i Bestia"

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt